Zostań naszym Fanem!
ZALOGUJ SIĘ: 
Polecamy
Ten sam popełniany błąd, czyli doping na przełomie lat
 03.08.2015 19:55
Ostatnimi czasy w polskim żużlu coraz częściej możemy spotkać bądź usłyszeć jedno słowo - doping. Używki, jak i inne substancje nie zostały użyte w tej dekadzie po raz pierwszy. Jest to niestety ogromna bolączka i coraz częściej spotykany przypadek dzisiejszych czasów. Nie dotyczy to już sportowców tych dyscyplin, które są popularniejsze. Dotyka to również zawodników, którzy na co dzień skręcają tylko w lewo.
Do niedawna, można by rzecz, że czarny sport raczej unikał wielkich afer dopingowych. O używkach i innych specyfikach mało kto słyszał. Jednak nie możemy się oszukiwać, że skoro żużlowiec to mu wolno, ale przecież to również sportowiec, a przede wszystkim człowiek. Nie zawsze w życiu takiego człowieka wszystko układa się po jego myśli. W szczególności, gdy nakładana jest na niego presja, zmęczenie nie odpuszcza, a stres jest czymś wręcz normalnym w codziennych ciągłych tułaczkach po całej Europie. Warto jednak przypomnieć, że doping, używki, jak i zabronione substancje pojawiały się w historii speedwaya już dużo wcześniej. Obecne afery dopingowe to nie jedyny przypadek tego sportu. 
 
Na pierwszy strzał można śmiało postawić Gary'ego Havelocka - obecnego menadżera Coventry Bees oraz Indywidualnego Mistrza Świata z 1992 roku. Na swoim koncie ma również wiele innych zasług przez swoją regularną jazdę w lidze brytyjskiej, szwedzkiej oraz polskiej. Szerokim echem odbiło się jego roczne zawieszenie, które miało miejsce w 1989, kiedy to Brytyjczyk został zdyskwalifikowany za zażywanie narkotyków. Właśnie po tym wydarzeniu, które pozostawiło ślad w jego karierze, Havelock osiągał swoje najlepsze wyniki. 
 
Shawn Moran - człowiek, który bardziej znany jest w środowisku amerykańskiego żużla. Trzykrotny finalista Indywidualnych Mistrzostw Świata, zadebiutował w zawodach w Goteborgu. W 1990 na stadionie w Bradford stanął na drugim stopniu podium wywalczonym po zaciętej walce z rywalami. Po kilku dniach srebrny krążek mu odebrano za stosowanie dopingu. Raptem cztery lata później zakończył swoją przygodę ze ściganiem.
 
Jeden z krajów skandynawskich, gdzie w czarnym sporcie góruje  Elitserien również miał swojego reprezentanta, który nie popisał się zbyt odpowiedzialnym zachowaniem. Szwedzki żużlowiec - Stefan Dannoe zapisał się jako jedyny dotychczas zawodnik nie dopuszczony do startu w jednej z rund cyklu Speedway Grand Prix. Na oficjalnym treningu przed indywidualnymi zawodami w Bydgoszczy, Szwed zjawił się pod wpływem alkoholu, za co został wykluczony z turnieju.  
 
Pozostając w skandynawskich klimatach wspomnijmy o Per-Olofie Sereniusie. Szwedzki zawodnik jest wręcz guru icespeedwaya. On również został zawieszony przez Międzynarodową Federację Motocyklową z powodu pojawienia się u niego podczas Drużynowych Mistrzostw Świata w 2009 roku w Inzell środka w niewiadomej ilości - hydrochlorothiazidy.  Substancja ta znajduje się także na liście zakazanej przez FIM. Sereniusa zdyskwalifikowano, co spowodowało, że nie wystąpił w dwóch zawodach tamtego sezonu z cyklu MŚ oraz nie mógł pomóc swojej drużynie jako reprezentant Szwecji.
 
Jeśli chodzi o polskie zaplecze dopingowe w ostatnich latach, jak na naszą ukochaną dyscyplinę mieliśmy ich dużo. Pierwszorzędną rolę odgrywa nazwisko młodego zawodnika rodem z województwa lubuskiego - Patryka Dudka. Po meczu Stal Gorzów - Falubaz Zielona Góra, 22 czerwca ubiegłego roku wykryto w jego organizmie niedozwolony środek pobudzający - metyloheksanaminy. Władze postanowiły ukarać popularnego "Duzersa" roczną dyskwalifikacją, eliminując go z kadry narodowej na dwa lata, a także nałożono mu karę grzywny w wysokości pięciu tysięcy złotych. Wyjaśnianie całej tej sprawy trwało dobre kilka tygodni, a dla tak dobrze spisującego się wtedy żużlowca był to ogromny cios, który odbił się wielkim echem prawie wszędzie. 
 
Niektórzy mieli nadzieje, że po aferze z Dudkiem raczej nic nie zakłóci trwającego sezonu. Stało się jednak tak, jak się stało. Wiele osób na pewno doskonale pamięta Speedway Grand Prix na Łotwie, gdzie popularny Australijczyk, Darcy Ward nie wystąpił tego dnia w tym turnieju po tym, jak przeprowadzone badanie przed zawodami wykryły u niego niedozwoloną ilość alkoholu. 23-latek mógł zapomnieć na długi okres czasu o jakiejkolwiek jeździe, gdyż został przez to wydarzenie zawieszony, raptem miesiąc po aferze z Patrykiem Dudkiem. 
 
Sezon 2014 poszedł w zapomnienie, a wszyscy byli pewnie, że raczej do podobnej sytuacji już nie dojdzie. Kolejne rozczarowanie pojawiło się praktycznie rok później. Kilkanaście dni temu żużlowy świat znów obiegła informacja o kolejnej aferze. Zielonogórski klub otrzymał wyniki badań Aleksandra Łoktajewa, które zostały przeprowadzone 28 czerwca po meczu z KS Toruń na tamtejszej Motoarenie. W jego organizmie pojawiła się zabroniona substancja o nazwie THC. Główna Komisja Sportu Żużlowego zawodnika zawiesiła do czasu aż cała sprawa się rozstrzygnie. 
 
Afera goni aferę, spekulacje zawsze pozostają spekulacjami, a czarny sport, a najbardziej jego wizerunek cierpi  nieubłagalnie. Ktoś powie, że to nie nowość, ale dla młodego pokolenia nie jest to zbyt komfortowa sytuacja. Zawsze można mieć nadzieję, że chociaż część się opamięta i zacznie brać żużel na poważnie, a my, kibice, nie będziemy musieli słuchać ciągle o aferach, spiskach i wybrykach polskiego, jak i światowego speedwaya. Doping w tym sporcie to coraz bardziej popularniejsze powiedzenie i jeszcze niektórzy gubią się, co tak naprawdę teraz można zaliczyć do niedozwolonych substancji, używek i innych tego typu rzeczy, które nagle stają się nową formą dopingu. 
Podobał Ci się ten artykuł?
Daj plusa autorowi, by zwiększyć jego szanse na nagrodę!
Aktualna ocena: 0
Aleksandra Orlicka (za: inf. własna)
Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?
TAK NIE
Komentarze (0)
Nie ma komentarzy związanych z tym artykułem. Twoja opinia może być pierwsza.
© 2002-2024 Zuzelend.com