Zostań naszym Fanem!
ZALOGUJ SIĘ: 
Polecamy
Żużlowe opowiadanie cz.4
 07.05.2017 23:15
Kim jest Jeż?

- Żużel się rozkręca, po serii odwołanych meczach, nadrabiamy powoli zaległości, a mecze które ostatnio oglądaliśmy są naprawdę interesujące. Wynik na styku, minimalne zwycięstwo jednej z drużyn budzą apetyt już na następną kolejkę, która ze względu na GP w Polsce będzie rozegrana dopiero za dwa tygodnie ? zakończyła swój krótki monolog Sowa, po czym poczekała na to aż któreś zwierzątko zabierze głos. DO wypowiedzi raczej nikt się nie wyrywał. Sowa widząc opieszałość zgormadzonych postanowiła dać szansę Wiewiórce aby ta po ostatniej wędrówce do Krsko podzieliła się swoimi wrażeniami

- A o czym tu mówić? ? wymigiwała się futrzasta. Turniej taki sobie, bez większych rewelacji. Dobrze, że chociaż Patryk Dudek godnie zaprezentował Polskę, bo pozostali pojechali poniżej oczekiwań.

- Zmarzlik powoli wchodzi w sezon, Janowski zaczyna grać pierwsze skrzypce we Wrocławiu. Martwi mnie jednak postawa młodszego Pawlickiego. ? swoimi spostrzeżeniami podzielił się Bocian. Ostatnie dwa ligowe spotkania pokazują, że do formy z poprzedniego sezonu to mu dużo brakuje.

- Początek sezonu zawsze jest trudny. Trzeba go po prostu przetrwać. Niesystematyczna jazda wcale nie poprawia tej sytuacji ? stwierdził Jeż.

- Pogoda jednak ma też swoje dobre strony. Uniemożliwia przygotowanie nawierzchni pod domową drużynę.

- Ale to chyba powinien być handicap właśnie ? przerwała Sowie Wiewiórka. Pierzasta poszła jednak szybko z ripostą ? owszem powinna. Nie w tym jednak ani twoja ani moja głowa. Dla nas widzów liczy się widowisko. I nie ukrywajmy. Gdyby nie statusy zagrożonych meczów, o to mogłoby być trudno.

- Mam tylko nadzieję, że na Narodowym nie będzie padało ? bez zastanowienia rzekł Jeż

- Tak Kolczasty, tam jest dach gdybyś o tym zapomniał. Nawet jeżeli będzie padało, to na tor nie spadnie ani jedna kropla. ? Szybko dodał Bocian, chcąc zabłysnąć w całym tym towarzystwie.

- Tam o pogodę nie musimy się martwić. Za to powinniśmy o stan nawierzchni. Oby szpece z BSI nie zepsuli roboty.- martwiła się Sowa, mając w pamięci nieudane zawody z 2015 roku.

- Ale rok temu było ok ? zauważyła Wiewiórka.

- I z tego właśnie powodu się obawiam. Sowa miała jeszcze kilka wątpliwości, z którymi jednak nie chciała się dzielić. Żyje na świecie wystarczająco długo aby wiedzieć, że robotę można łatwo zepsuć, spoczywając na laurach. Po chwili zastanowienia dodała: Ważne aby każdy cało i zdrowo zakończył zawody.

- Noo ta ostatnia kontuzja Kasprzaka? Leszczynianin nawet biegu nie zaliczył. Trzeba przyznać, że mimo wszystko Gorzów ładnie sobie poradził. W jednym z biegów było 5:0 dla Wrocławian. Żeby podnieść się po takiej porażce i wygrać ostatecznie jednym punktem? Szacun.

- Wiesz Wiewiórko? Chyba bardziej to Wrocław przegrał niż Gorzów wygrał. Znowu zabrakło punktów Woffindena. Ani w GP ani w lidze. Anglik tez ma problem z formą u początku sezonu.

- Ustabilizuje ją. Walka dopiero się rozpocznie Jeżyku. Teraz zawodnicy się docierają. Od rundy rewanżowej zaczną jechać na maksa.

- Ale warto byłoby zadbać już teraz o jak najlepszą pozycję wyjściową. Wiesz, bonusu z niczego nie zdobędziesz. Jakąś bazę mieć musisz. ? Po tych słowach Wiewiórka wdrapała się na drzewo aby po chwili z niego zejść z zapasem orzeszków. Widać, że brakowało jej tej przekąski. Jadła aż się uszy trzęsły. Nie chcąc jednak być samolubną postanowiła się podzielić. Żaden ze znajomych nie był jednak zainteresowany propozycją futrzastej. Wtem Wiewiórka wpadła na pomysł. Wdrapała się jeszcze raz na drzewo i schodząc miała w ręku jabłko. Podeszła z nim do Jeża i wręczyła go sympatycznemu zwierzęciu z igłami na grzbiecie. ? Proszę Jeżyku. Jabłko prosto z Krsko. Prawie zapomniałam o nim.- Jeż się ucieszył. Mordka szybko przybrała wyraz bardzo zadowolonej a igły momentalnie tak się nastroszyły jakby czekały aż kulisty owoc w nich ugrzęźnie. Wiewiórka zrozumiała co ma zrobić. Gdy tylko Jeżyk otrzymał prezent udał się w drogę powrotną do swej willi opuszczając całe towarzystwo. Szedł tak aż na skraj lasu dochodząc do wielkiej bramy. Po przeskanowaniu siatkówki oka, porównaniu jego pisku z tą linią melodyjną zapisaną w bazie otworzył się nowy świat. Świat Jeży. Wszystko tam było pozłacane. Posadzka, drzewa, jabłka. Świat przybrał barwę złota. Jeż idąc powoli zmierzał ku ogromnej budowli. Można było wywnioskować, że to magazyn. Po drodze mijał inne jeżyki, które na widok Przywódcy wydawały dźwięk swoimi igiełkami, potrząsając nimi. Gdy w końcu dotarł do budynku brama się otworzyła. Wszedł a każdy krok był tupotaniem po złotej posadzce. Tak. Tu właśnie Jeż przechowywał zapasy pożywienia. Podszedł do specjalnej księgi, w której zapisywał kto, co i ile jemu ofiarował. Stanowiło to swego rodzaju inwentury. ?Uwielbiają mnie? tak sobie pomyślał gdy patrzył na górę jabłek, które konserwowane złotą farbą w ogóle się nie psuły. Jeż patrzył na to bogactwo i długo jeszcze rozmyślał. Po czym stwierdził, że nadszedł już czas. Wyszedł na dwór i dając głośny a zarazem przeraźliwy pisk zwołał swoich podwładnych na Wielkie Zgromadzenie.

Podobał Ci się ten artykuł?
Daj plusa autorowi, by zwiększyć jego szanse na nagrodę!
Aktualna ocena: 1
Michał Lewandowski (za: inf. własna)
Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?
TAK NIE
Komentarze (0)
Nie ma komentarzy związanych z tym artykułem. Twoja opinia może być pierwsza.
© 2002-2024 Zuzelend.com