Zostań naszym Fanem!
ZALOGUJ SIĘ: 
Polecamy
Żużlowe opowiadanie cz.6
 06.08.2017 11:24
Doping czy antydoping? A także co Toruń może uratować przed spadkiem.

Mijała piąta godzina. Pelikan siedział przed monitorem i długi czas wpatrywał się w kadr. Następnie wcisnął „play” i raz jeszcze obejrzał cały materiał, do jakiego zdołał się dostać dzięki swoim znajomościom. „To nie możliwe” – pomyślał i postanowił cały ten filmik zgrać na pendrive`a. Kiedy na ekranie zamigotało „completed” wyciągnął malutkie urządzonko, włożył go do dzioba, którego pojemność mogłaby pozwolić na przechowanie setek tysięcy podobnych części i poleciał do Sowy. Kilka chwil później zaklekotał do drzewa, w którym zazwyczaj przebywała pierzasta przyjaciółka. Nie minęło 10 sekund a Sowa wyjrzała aby zobaczyć, kto tam zakłóca spokojny niedzielny poranek.

 

- Witaj Pelikanie – krzyknęła tonem, w którym nawet nie próbowała ukryć swojego niezadowolenia z powodu tak wczesnej pory przybycia znajomego. – A cóż Cię do mnie sprowadza o tym czasie, w której większość jednak mi znanych istot siedzi i leniuchuje?

 

- Cześć Sowo! Znalazłem coś. Siedziałem wczoraj nadmiar wolnej chwili wręcz zmusił mnie do działania. Postanowiłem dokopać się do archiwalnych materiałów. A to co zobaczyłem przerosło moje najśmielsze wyobrażenia – mówiąc to starał się tak modulować głosem aby budować napięcie. Przy okazji obserwował mimikę twarzy latającej przyjaciółki licząc, że uda się obudzić w niej zachwyt już teraz, nie zdradzając do końca meritum sprawy. Sowa jednak nie odczytała sygnałów Pelikana. Coś było jej nie w smak tak wczesne przybycie znajomego. Nie chcąc jednak być niemiłą postanowiła wzbudzić w sobie chociaż odrobinę ciekawości. Zadała więc pytanie

 

- Co takiego się stało?

 

Pelikan tylko czekał na te słowa. Postanowił, że szybko, bez zbędnych ceregieli przedstawi materiał dowodowy, który uzbierał zeszłej nocy.

 

- Mogę wejść do środka? Musze Tobie coś pokazać.

 

Sowa niechętnie ale zaprosiła gościa do środka. Pelikan szybko wręczył jej urządzenie do przechowywania danych i polecił aby go włączyła. Sowa chciała zapytać o cel, ale stwierdziła, że szkoda na to czasu. Tak czy tak będzie musiała to zrobić a dodatkowe pytania tylko wydłużą w czasie tę niespodziewaną wizytę. Jak więc polecił tak też zrobiła. Chwila uwagi i na monitorze pojawił się plik zatytułowany : „Dziwna wygrana”. Sowa nie wytrzymała i zapytała się :

 

 - Co to jest?

 

- Włącz – ponaglał przyjaciel.

 

Sowa tak też zrobiła. Film, który ukazał się jej wielkim oczom budziło zdziwienie. Nie rozumiała sensu, właściwie to nie zrozumiała nic. Nie zadając pytania, po zakończonym „seansie” odwróciła wzrok ku Pelikanowi. Milczenie trwało dobrych kilka sekund. Po czym Pelikan zapytał:

 

- I co o tym myślisz?

 

Sowę zamurowało. Widziała dobrze znaną sobie historię – wyścig Żółwia i Zająca. Żółw wygrał. O co chodzi? To przerastało nawet najmądrzejsze zwierzę w lesie. Nie rozumiała, nie znała powodu nie wiedziała co powiedzieć. Zastanawiała się tylko po co on jej to pokazał.

 

- Może włącz to jeszcze raz – zaproponował gość.

 

Sowa szybko odmówiła.

 

- Nie trzeba. Znam to. Wiele razy to oglądałam, jak byłam małą Sową.

 

- Wszyscy to oglądaliśmy – rzekł Pelikan. Dodał: Nikomu jednak z nas nie przyszło do głowy, że te wyniki zostały sfałszowane.

 

Sowa otworzyła na całą dostępną szerokość oczy. To co dziś słyszała najwyraźniej naprawdę ją przerastało. Dopytała więc: „Jak sfałszowane”?

 

- Zobacz. Żółw wygrał. Na pewno oszukiwał. Przecież już na starcie miał wielometrową stratę do rywala. A potem ta drzemka Zająca. Pachnie mi tu dopingiem.

 

- Chyba „antydopingiem”- wtrąciła Sowa.

 

- Żółw przeszedł taki długi dystans. Skąd wziął na to tyle energii? Musiał coś zażyć. A Zając? Zmęczył się? Żółw nie a on tak? Podano mu jakiś środek. Tak jak Łagucie.

 

W tym momencie Sowa się uśmiechnęła. Zaczęła kojarzyć fakty.

 

- Więc to o to chodzi? O melodium?

 

- Ja nie wiem co Zającowi zaaplikowali a co Żółwiowi. Nalegałbym aby bieg powtórzyć. Tu u nas w lesie.

 

Sowa zastanawiała się chwilę. Po czym starając się lekko zmienić temat zaczęła mówić:

 

- Nie wiemy jaką linię obrony ostatecznie obierze Grigorij. Znamy, że obie próbki miały pozytywny wynik. Na razie na tym kończą się fakty. Punkty zapewne Łagucie odbiorą, czy Rybnikowi też? Teraz czy później? Musimy poczekać na decyzję. Nie ma wątpliwości. Tabelę to lekko wywróci do góry nogami. Może w tym sezonie, może w przyszłym. Tylko czas da nam kompletną odpowiedź na zaistniałą sytuację.

 

Pelikan się zadumał. Liczył, że coś wskóra. Ma przecież dowody. Tego tak zostawić nie można. Ale jak dostać się do bohaterów tamtej kreskówki? Powtórzyć bieg to tylko w takim samym składzie. Te same osoby. Zaczął powoli sam dochodzić do wniosku, że nic nie zdziała. Pozostało mu tylko przyznać rację.

 

- Masz rację Sowo.  Łaguta pokrzyżował plany Rybnikowi. Mieli duże szanse na utrzymanie. Toruń zmienił managera. Wystawił Jacka Holdera dla którego ubiegłotygodniowy występ był rewelacją. Poczuli moc.

 

- Skoro jesteśmy już przy Toruniu. Myślisz, że oni spadną? Nawet gdyby zajęli ostatnie miejsce?

 

Pelikan się zastanowił. – Uważasz, że zielony stolik zadziała?

 

- Ekstraliga dużo straciłaby na spadku Get Well`u. Po drugie to jedna z nielicznych ekip, która jest wypłacalna. A po trzecie. Z takim stadionem tylko w Nice Polskiej Lidze?

 

- Marketing…

 

- Właśnie. – Podsumowała Sowa.

Podobał Ci się ten artykuł?
Daj plusa autorowi, by zwiększyć jego szanse na nagrodę!
Aktualna ocena: 2
Michał Lewandowski (za: inf. własna)
Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?
TAK NIE
Komentarze (0)
Nie ma komentarzy związanych z tym artykułem. Twoja opinia może być pierwsza.
© 2002-2024 Zuzelend.com