Zostań naszym Fanem!
ZALOGUJ SIĘ: 
LIVE
Belle Vue Aces
vs
Oxford Spires
Wczoraj o 20:30
LIVE
Sheffield Tigers
vs
Ipswich Witches
Wczoraj o 20:30
Polecamy
Ekstraliga podsumowuje ostatnią kolejkę
 30.07.2013 8:47
Im bliżej końca tegorocznych rozgrywek, tym coraz bardziej dostrzegalne stają się argumenty przemawiające na korzyść ligi ośmiozespołowej. O ile do tej pory mecze z wyraźną przewagą jednej ze stron był zjawiskiem w tegorocznej ENEA Ekstralidze wyjątkowym, to teraz z rundy na rundę takich spotkań przybywa.

 

I trudno temu się dziwić. Większa dawka spotkań, tak jak w tym roku, sprzyja upadkom i urazom, defektom, różnego rodzaju kłopotom, a przede wszystkim wczesnym rozstrzygnięciom. Coraz mniej zaczyna być meczów o prawdziwą stawkę, toczą się renegocjacje kontraktów, poszukiwania nowych zawodników, a przede wszystkim kluby myślą o oszczędzaniu i starają się jak najtaniej - te, które już nie mają o co walczyć - dojechać do końca sezonu. A to nigdy nie sprzyja poziomowi rozgrywek.

W 15. rundzie DMP, rozegranej 28 lipca br., wielkie emocje, jak na ENEA Ekstraligę przystało, były właściwie tylko w Gnieźnie i - częściowo, czyli w biegach nominowanych w Gorzowie, gdzie walczono o bonus, bowiem wysoka wygrana gospodarzy była i tak przesądzona.

Pasjonnujący przebieg miały zawody w Gnieźnie, gdzie skazany już na powrót do I ligi Lechma Start podjął walkę z ubiegającą się o pierwszą czwórkę FOGO Unią Leszno i był bliski wygranej! Bez Piotra Świderskiego, Antonio Lindbaecka i chorego trenera Stefana Anderssona "Czerwono-czarni" prowadzili po czterech biegach 16:8, po dziewięciu 29:25, po czternastu 43:41. Ulegli rywalom w samej końcówce, kiedy to w XV odsłonie zawodów David Watt i Damian Adamczak trafili na Fredrika Lindgrena i Kennetha Bjerre i przegrali z nimi podwójnie, co oznaczało zwycięstwo FOGO Unii 46:44. Warto podkreślić wysoki dorobek punktowy Sebastiana Ułamka i niedyspozycję Mateja Zagara oraz fakt, że Słoweniec nie wystartował w biegach nominowanych, a przecież był to jedyny zawodnik w zespole z Gniezna, który w tym sezonie nie zawodził. W ekipie z Leszna, poza zwycięzcami ostatniej jazdy, wyróżnił się tym razem Piotr Pawlicki, autor aż 14 "oczek".

W Gorzowie "Staleczka" mocno (53:37) przejechała się po toruńskim Unibaksie, liderze tabeli od 2. do właśnie 15. rundy spotkań. Zaskakująco słabo w tym spotkaniu pokazał się Tomasz Gollob. Tym bardziej zadziwiło to kibiców, że na torze w Gorzowie spędził aż 5 ostatnich lat i gdzie jak gdzie, ale właśnie w Gorzowie powinien, nawet jeśli jest w złej dyspozycji, odnaleźć właściwą ścieżkę i odpowiednie ustawienia silnika. Gollob pojechał jak... Gollob dopiero w ostatnim swoim starcie. Z kolei w ekipie miejscowych furorę robił Tomasz Gapiński, jeszcze niedawno kompletnie zagubiony, a teraz pewny siebie na torze i piekielnie szybki. Zresztą z podziwem można było obserwować jazdę praktycznie wszystkich jego kolegów z drużyny. Radość z postawy żużlowców w obozie fanów Stali przyćmiona została jednak porażką w biegach nominowanych 3:9 i stratą bonusa.

Jednostronne widowisko oglądali kibice w Częstochowie, gdzie bardzo silny obecnie Dospel CKM Włókniarz pewnie pokonał broniącą się przed spadkiem PGE Marmę Rzeszów 57:33. W ekipie gospodarzy błyszczeli, tradycyjnie, Rosjanie: Emil Sajfutdinow i Grigorij Łaguta, ale warto też podkreślić świetną dyspozycję w końcówce sezonu Rune Holty. Wśród przyjezdnych ponownie zbyt mało punktów jak na swoje umiejętności zgromadzili Rafał Okoniewski i Jurica Pavlic, bowiem 7 "oczek" startującemu z niewyleczonym urazem Grzegorzowi Walaskowi trzeba wybaczyć.

Identycznym wynikiem zakończyły się zawody w Tarnowie, gdzie Unia "rozjechała" Betard Spartę Wrocław, obnażając wszelkie słabości zespołu z Dolnego Śląska, który coraz bardziej rozpaczliwie stara się przedłużyć ekstraligowy byt. Czy to się mu uda? Inna sprawa, że ubiegłoroczni mistrzowie Polski z Tarnowa mają już w tej chwili, po wielu perturbacjach, zespół na pierwszą czwórkę. Ale i oni nie są pewni, czy się w niej zmieszczą. Obydwie niewiadome rozjaśnią dopiero następne serie spotkań.

Natomiast w Bydgoszczy składywęgla.pl Polonia poddała się już przed meczem. Z posady wyleciał menadżer Wojciech Dankowski, a ze składu - dla oszczędności - Greg Hancock i Aleksandr Łoktajew. Nic dziwnego, że zielonogórzanie ze Stemetu Falubazu bez większego wysiłku wygrali 52:38, a i to z tej przyczyny, że nagle "zachciało się" jeździć Hansowi Andersenowi (12 pkt). Na mecz przyszło tysiąc kibiców, z czego połowa dojechała z Zielonej Góry. To chyba jest najlepszą miarą upadku żużla w Bydgoszczy, w mieście, które najdłużej w historii posiadało ekstraligową drużynę, a w ostatnich latach po raz trzeci przeżywać będzie kolejny spadek.

Redakcja (za: newsletter)
Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?
TAK NIE
Komentarze (0)
Nie ma komentarzy związanych z tym artykułem. Twoja opinia może być pierwsza.
© 2002-2024 Zuzelend.com