Zostań naszym Fanem!
ZALOGUJ SIĘ: 
Polecamy
Mirosław Berliński: W tym sezonie liga wygląda wyrównanie
 30.01.2019 17:41
Mirosław Berliński zapowiada walkę o play – off. Nie chce jednak rozbudzać zbyt dużego apetytu: Jedziemy o pierwszą czwórkę, a potem zobaczymy. Po co robić szum? Lepiej jeść łyżeczką, a na koniec miło zaskoczyć. Jednocześnie zapowiada, że w tym sezonie zawody w Gdańsku będą emocjonujące - Już wcześniej pokazałem, że wiem jak przygotować ten tor. Nie trzeba robić kopnej nawierzchni, ani jej dowozić. Trzeba o nią odpowiednio dbać.

Domknęliście skład na sezon 2019 wypożyczając z Grudziądza juniora Denisa Zielińskiego. W kadrze ma pan jedenastu żużlowców. Na ile udało się zbudować to, co pan chciał?

Zawsze można zrobić coś lepiej, ale skład, który jest obecnie, jest tym, który sobie nakreśliliśmy. Z tymi zawodnikami chcemy jechać w I lidze. Każdy zacznie z czystą kartą. Nikogo nie stawiam od razu w pozycji rezerwowego, może poza Bradleyem Wilsonem-Deanem, ale Nowozelandczyk zawsze może przyjechać i się pokazać. Żużel to urazowy sport i dobrze mieć szerszą kadrę.

 

To już czwarty z rzędu sezon na zapleczu ekstraligi, którą w Gdańsku po raz ostatni mieliśmy w 2014 roku. To długo, ale prezes Tadeusz Zdunek powiedział, że w tym sezonie nie będzie jeszcze ciśnienia na awans. O co jedziecie?

O pierwszą czwórkę. To jest cel minimum, a później zobaczymy jak rozwinie się sytuacja. Ktoś wyliczył, że gdyby wrócić do stosowania Kalkulowanej Średniej Meczowej, mielibyśmy najniższą w lidze. I dobrze, po co robić dużo szumu? Lepiej jeść łyżeczką, a na koniec miło zaskoczyć.

 

Kto z drużyny Wybrzeża może okazać się największym pozytywnym zaskoczeniem. Ma pan jakieś przeczucie co do "czarnego konia"?

Mamy zespół młodych zawodników, którzy już liznęli ekstraligi. Kacper Gomólski, Krystian Pieszczek czy Jacob Thorssell - żaden z nich nie jest pewniakiem, a każdy może odpalić. Bardzo chciałbym aby wielki powrót zaliczył Krystian, który jest naszym wychowankiem, chłopakiem stąd. Liczę jednak na wszystkich zawodników, bo wiem, że to drużyna z dużym potencjałem do uwolnienia.

 

Niektórzy kibice niechętnie przyjęli powrót Pieszczka. Mieli pretensje o to, w jaki sposób opuszczał Gdańsk, że później jeździł dla lokalnego rywala z Grudziądza. Chce im pan coś powiedzieć jako człowiek od lat związany z Wybrzeżem i najskuteczniejszy zawodnik w historii gdańskiego zespołu?

Może być tak, że Krystian pojedzie pierwszy mecz, zdobędzie kilkanaście punktów i wszyscy zapomną o swoich uprzedzeniach. Nie o to jednak chodzi. To jest nasz zawodnik, nasz wychowanek. Stało się jak się stało, nie jeździł u nas cztery lata. W sporcie są różne sytuacje, nie można zawsze być takim pamiętliwym. Trzymajmy za niego kciuki, aby robił dobry wynik dla drużyny i dla siebie.

 

Nice 1. Liga Żużlowa liczy siedem drużyn po odmowie licencji dla Stali Rzeszów. W rundzie zasadniczej pojedziecie u siebie zaledwie sześć spotkań. Nie martwi pana, że żużel nam się trochę kurczy?

To rzeczywiście problem, ale regulamin jest taki, a nie inny. Nie chcę teoretyzować. Moim zadaniem jest poprowadzić zespół w tych realiach, które są. Trzeba pracować, a nie siedzieć i gdybać. Chcę by moi zawodnicy latem ścigali się z uśmiechem i zbierali plony pracy, którą teraz wykonują.

 

Pierwszy mecz pojedziecie w Gnieźnie, a pierwszy u siebie przeciwko Unii Tarnów. To dość mocne otwarcie. Pasuje panu taki terminarz?

W tym sezonie liga wygląda wyrównanie. Każdy przedstawia jakąś wartość i nie widzę tu takich outsiderów jakich mieliśmy w zeszłym roku. Te siedem drużyn prezentuje w miarę równy poziom i trudno typować układ sił. Jedni mówią, że najmocniejszy jest ROW Rybnik. Według mnie niekoniecznie. Nie widzę zdecydowanego faworyta.

 

Przejął pan zespół w trakcie minionych rozgrywek jako szkoleniowiec tymczasowy po Lechu Kędziorze. Nie zdołaliście awansować wprawdzie do play-off, ale było widać, że zespół odżył. Kluczem do sukcesu było przygotowanie toru?

Zawsze byłem za takim torem, jaki robiłem. Wcale nie trzeba było dużo zmieniać w tej nawierzchni. Po prostu odpowiednio o nią zadbaliśmy, wprowadziliśmy drobne korekty, a mi pozostało przekonać zawodników, że na tym torze też idzie walczyć. Było to widać jak na dłoni na naszych ostatnich spotkaniach w Gdańsku.

 

W tym roku od początku będzie więcej emocji na dystansie?

Jestem przekonany. Niektórzy wmawiają nam, że walka może być wyłącznie na kopnym torze, a to nieprawda. Jak jest kopa, często jadą gęsiego i czekają na błąd rywala czy pociągnięcie w koleinie. Razem z Rafałem Królem dalej będziemy robić taki tor, jak w końcówce poprzedniego sezonu. Nasz toromistrz to solidny człowiek, który rozumie o co go proszę i to realizuje. Jesienią na tor wjechała równiarka, studzienki zostały przeczyszczone. Nawierzchnia jest ułożona, żadnego materiału nie trzeba dowozić. Wystarczy o dbać o tę nawierzchnię, która jest i zgarniać ją spod band po każdym treningu czy zawodach. Wszystko mamy przyszykowane, czekamy tylko na wiosnę.

 

Michał Lewandowski (za: sport.trojmiasto.pl)
Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?
TAK NIE
Komentarze (38)
6 lat temu
Alegri wywalony hahha
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
2-0 ale leja Juve
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
Atalnta 1-0 brawo
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
No to za chwile .
Atalanta Juventus
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
7-1ale rzeznia
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
Jedno jest pewne – sędzia ma zawsze rację. Tym, którzy są innego zdania, przypominamy anegdotkę Michała Listkiewicza. Otóż jeden z piłkarzy nazwał go w czasie meczu chuj… No więc Listkiewicz trzyma w ręku czerwoną kartkę i pyta:

– Ja chuj czy ty chuj?

– Ja, panie sędzio!

Co poza tym? Nie jest wykluczone, że w najbliższym sezonie wszyscy zawodnicy będą badani przed meczami na obecność w organizmie alkoholu. – A jeśli nie wszyscy, to niektórzy wyrywkowo. W każdym razie tych badań z pewnością będzie więcej – nie ukrywa Leszek Demski.

Inna nowinka to kamery na przedłużeniu linii startu, za bandą. Ale tylko w I i II lidze. – Mają one pomóc rozstrzygać ewentualne wątpliwości, który z zawodników pierwszy minął metę, a także kto pierwszy dotknął taśmy i czy w ogóle. Jeśli chodzi o najwyższą ligę, w tym przypadku kamer jest pod dostatkiem – tłumaczy Leszek Demski.

Zatem nie pijemy i nie czołgamy się!

WOJCIECH KOERBER
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
Podczas weekendowego zjazdu FIM-u w Monachium Paweł Słupski zdał wszelkie niezbędne egzaminy i już oficjalnie jest arbitrem międzynarodowym. Czwartym z Polski. Gratulujemy, Panie Pawle!
– Kandydatów na arbitrów międzynarodowych delegują krajowe związki, a po ostatnim seminarium FIM-u mamy już takich czterech. Do kolegów dołączył Paweł Słupski – mówi nam szef polskich sędziów, Leszek Demski. Ci koledzy to, rzecz jasna, Artur Kuśmierz z Częstochowy, Piotr Lis z Lublina i borykający się ostatnio z problemami zdrowotnymi Wojciech Grodzki z Opola.
Paweł Słupski to arbiter niespełna 36-letni, zamieszkały w Warszawie, lecz pochodzący z Lublina. A zatem jak by nie liczyć, co drugi polski sędzia międzynarodowy jest lublinianinem. Dodajmy, że w 2017 roku Słupski sędziował i finał IMP, i rewanżowy mecz finałowy fazy play-off DMP. Swego czasu był dziennikarzem regionalnych gazet i rozgłośni, ale zmienił branżę. Znaczy – mądry człowiek… W środowisku jest też znany z zamiłowania do triathlonu. Nie kanapowego, bierze udział w zawodach.
Czy nasz nowy arbiter międzynarodowy z miejsca zacznie obsługiwać międzynarodowe imprezy? – W pierwszym roku niekoniecznie. Raczej będzie jeździł na zawody nieoficjalnie. Ale później już nic nie stanie na przeszkodzie – dodaje Leszek Demski. Może to i dobrze, wspomniany Artur Kuśmierz sposobi się właśnie do podróży na… Syberię. W dniach 9-10 lutego stanie za pulpitem w Szadrinsku, gdzie odbędzie się drugi z pięciu finałów IMŚ w ice speedwayu. Ma do pokonania w sumie ponad 7 tysięcy km. Z kolei Piotr Lis tydzień później obsłuży jako główny DMŚ w Togliatti.
Przypomnijmy, że w Polsce ruszył właśnie nabór na sędziów żużlowych. I odzew jest. – Wpłynęło już około dziesięciu zgłoszeń. Nie wiem, czemu ludzie się dziwią, że szukamy chętnych w przedziale wiekowym 25-35 lat. Przecież na pilotów też nie szkolą pięćdziesięciolatków. Taki proces trwa, najpierw trzeba uzyskać najniższy stopień, później poprowadzić zawody o czapkę śliwek, a pewnie w trzecim roku dopiero przyjdzie czas na niższe ligi. Zanim się dojdzie do ekstraligi, minie minimum pięć, sześć lat – tłumaczy Leszek Demski.
Gdy chodzi o byłych zawodników, furtka otwarta jest nieco szerzej. Ci mogą się starać o uzyskanie sędziowskich kwalifikacji do czterdziestego roku życia. To zmiana, którą wprowadzili swego czasu Demski z Piotrem Szymańskim. Inna sprawa, że chętnych raczej nie ma, a ten jeden, który próbował, szybko przepadł.
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
O jezu ale wstyd
6-1
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
Chiesa 3 bramki
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
Alr miazga 5-1
  Lubię
  Nie lubię
© 2002-2024 Zuzelend.com