Kiedy przed biegami nominowanymi gospodarze prowadzili ośmioma punktami chyba nikt ze zgromadzonych na Krono-Plast Arena nie sądził, że goście są jeszcze w stanie wywalczyć remis w całym spotkaniu. Przy oszałamiającym aplauzie wrocławskich kibiców zawodnicy Betard Sparty Wrocław pokonali dwukrotnie 5-1 częstochowskie Lwy, przez co mogą sobie dopisać punkt do ligowej tabeli PGE Ekstraligi.

Oto co na gorąco, zaraz po meczu powiedzieli trenerzy obu zespołów.

- To nasze prowadzenie było ośmioma punktami i do zwycięstwa nie trzeba było dużo. W biegach nominowanych nie poszło nam tak jak myśleliśmy. Na pewno trzeba wyciągnąć wnioski, przeanalizować co zawiodło. W nominowanych Leon Madsen najpierw mówił o starcie z czwartego pola ale zespół z Wrocławia wybierał pierwszy i z tego wszystkiego wyszło trzecie pole startowe. Wówczas Leon chciał zdecydować się na pierwsze, lecz wtedy już było na to za późno. Każdy dołożył swoje punkty, a tak jak mówiłem ta końcówka zaważyła. Szkoda bo jest ten remis ale jest on taki smutny  - powiedział po meczu Janusz Ślączka szkoleniowiec Krono-Plast Włókniarz Częstochowa

- Koniec meczu jest na pewno dla mnie słodszy niż dla Janusza bo wróciliśmy z dalekiej podróży. Wolelibyśmy wywieźć stąd 2 punkty ale patrząc na przebieg tego meczu możemy się cieszyć z tego remisu. Muszę podziękować swoim zawodnikom bo pokazali, że nie poddajemy się tylko walczymy do końca, mimo na prawdę niekorzystnego wyniku przed biegami nominowanymi. Zrobili tyle ile mogli i wyciągnęli remis. To jest ich wielka zasługa. Przy okazji chciałbym podziękować wszystkim zespołom zawodników, gdyż Ci podejmowali trafne decyzje. Tor był dobrze przygotowany choć wolelibyśmy aby pozwalał na trochę większą walkę - mówi Dariusz Śledź trener Betard Sparta Wrocław