Zostań naszym Fanem!
ZALOGUJ SIĘ: 
Czy na pewno chcesz usunąć ten blog?
TAK NIE
W przerwie kolejki
 12.05.2016 14:54
Dziwne, zabawne i inne zdarzenia z waszego życia
Kiedyś pracowałem w Akademii Medycznej w dziale zaopatrzenia i pewnego lipcowego dnia pojechałem z kierowcą na dworzec kolejowy odebrać przesyłkę. A przesyłką były białe hodowlane myszki w dwóch kartonach. Jak to zwierzaki, tak zaszczały jeden z kartonów, że odpadło mu dno.
Proszę sobie teraz wyobrazić 50 myszek rozbiegających się po peronie. Kupa ludzi, totalny chaos, piski dziewczyn, agresywność menów, jednym słowem, "armagedon".
Ja z kierowcą staramy się te myszy wyłapywać, tylko w co? Lato, my tylko w koszulkach to je za pazuchę. Te cholery drapią, łaskoczą, próbują uciekać rękawami a my jednocześnie lejemy ze śmiechu. Zdążyliśmy złapać około 20 sztuk kiedy zjawił się patrol SOK. Myślimy, no to mamy przechlapane. Jednak byli w miarę rozsądni i kazali nam w.....ć z dworca.
Ponieważ wiedzieli skąd my jesteśmy, to zanim dojechaliśmy do firmy, dyrekcja już wiedziała o całym zdarzeniu.
Zebraliśmy niezły ochrzan i na tym się skończyło. Dyrektor z trudem zachował powagę!
A czy wy możecie coś napisać o Waszych przygodach?

Ostatnio edytowany: 12.05.2016 14:54
Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?
TAK NIE
Najlepsze opinie
9 lat temu
Konto usunięte
Będzie to wyglądało tak, jakbym tego bloga pisał "pod siebie"
Ale co tam! Wrzucam jeszcze jeden tekst.
Byłem przemytnikiem! Poważnie!
Z kolegą na Ukrainę woziliśmy burdelówy, przepraszam, sexy bieliznę damską, a z powrotem fajki i gorzałę.
Kiedyś dostaliśmy zlecenie przywiezienia dwóch kompletów bielizny w jak największych rozmiarach jakie tylko istnieją. Przyjechaliśmy do naszej "wspólniczki" Ludy i ta zadzwoniła do swojej koleżanki, że jest nowy towar.
Czekając na koleżankę piliśmy super gruzińską herbatę (pewnie też z przemytu) i po jakiejś pół godzinie wchodzi kobieta, tak na oko 35 lat 180 cm wzrostu, nie gruba, ale jednak słusznej postury.
Dziewczyny poszły do pokoju oglądać towar i w pewnym momencie otwierają się drzwi i wchodzi do kuchni nasze 180 cm ubrana w stringi i biustonosz który nie zakrywa nawet sutek i mówi tak: jak wam się podobam chłopaki?
Kopary nam opadły, Luda chichocze, ja zalałem się herbatą i cisza. Kolega jednak zachował zimną krew i robiąc "maślane oczy" mówi:
Bożeeee! Jakaś Ty piękna!
Na to Ona: Widzisz Ludeczko! TO SĄ PRAWDZIWI MĘŻCZYŹNI !
Lubię
Nie lubię
+6
9 lat temu
Konto usunięte
Nie tak dawno, zaś kilka lat w tył, Janek (Greg/Tarnów) przyjechał do mnie i dnia pewnego razem z moją siostrą Anetą, pojechaliśmy do Ikei, która bardzo różni się od polskiej. Tam można pojechać z samego rana, być do wieczora, zjeść obiad, kolację, w między czasie wypić kawę, jakieś ciasteczko, lodzik, cukiereczek, batonik, tu i ówdzie posiedzieć, poleżeć, ogólnie czas leci. Janek z Anetą wypróbowali chyba wszystkie krzesła, fotele, szezlongi, kanapy, łóżka pod względem wygodno-praktycznym, komentując barwnie kolory, formy oraz ewidentnie swój niesmak, z racji, że oboje są wysocy, a niestety, Włosi pochodzą pod miarę z metra cięty, nie wszystko było dostosowane do ich wzrostu. Przechadzając się po działach mieszkaniowych, gdzie w estetyczny, pomysłowy sposób przedstawiono, jak można urządzić malutkie mieszkano, przystanęliśmy przy jednym, które składało się z jednego pokoju i łazienki. W tym pokoju mieściła się kuchnia, salon z telewizorem, sypialnia - nie będę opisywała szczegółów, jedno pewne - wystrój mieszkania był wyjątkowo pomysłowy. Ale?
Janek zmęczony tym całym testowaniem, po zaglądnięciu do malutkiej łazienki, gdzie nawet stał kibelek, siadł sobie na niego i mówi...
- Brakuje tylko gazety.
Widocznie, ktoś pomyślał o tym wcześniej, na ładnych półeczkach obok leżał i papier toaletowy, i żurnale, z których Jasiek skorzystał i zaczął je oglądać. Ludzie przechodzący obok różnie reagowali na ten widok. Jedni patrzyli z obojętnością, drudzy tylko się uśmiechali, a jeszcze inni mówili...
- Zobacz, robi tak jak my...
- Spójrz, gdyby facet miał spodnie opuszczone, to bym pomyślał, że faktycznie coś robi...
W końcu poszliśmy dalej, pechowo trafiając na dziwne małżeństwo. On mówił tak cicho i niewyraźnie, że stojąc przy nim praktycznie miałam trudności ze zrozumieniem i usłyszeniem jego opinii; zaś żona, nad wyraz głośno,co drugie słowo powtarzała "cosa"?! W tłumaczeniu na jęz.polski - co, słucham, a czyta się i mówi koza.
Tak się złożyło, że przez kolejne dwa działy, uciekając od tej pary wypełnionej już stadem kóz, jakoś nie mogliśmy ich się pozbyć - wyglądało tak, że nas śledzą...
W pewnym momencie, stało się...
Kobieta ze zmarszczonym nosem i z zębami wystającymi jak u królika, do swojego stada dołączyła kolejne zwierzę...
- Cosa?!
- Z nosa! - Huknął Janek w ten zmarszczony nos...
Po czym uciekł, chowając się za Anetę. Wstrzymałam oddech, aby nie parsknąć śmiechem i z wybałuszonymi oczyma, niby zdziwiona, spojrzałam na owe małżeństwo, które aż pyski rozdziawiło i zaniemówiło z wrażenia. Okręciłam się na pięcie, totalnie ignorując całe zajście, poszłam dalej, a z tej bajecznej historii do dzisiaj wszyscy mamy ubaw.:)))
Lubię
Nie lubię
+5
Komentarze (20)
9 lat temu
Konto usunięte
W odpowiedzi na komentarz:
Konto usunięte
Musisz się pospieszyć bo blog zaraz zniknie z pierwszej strony i nikt już nie przeczyta Twoich "kwiatków" a myślę, że też były by ciekawe:)))
Oprócz mnie :) Ja na pewno przeczytam!
Dzięki :)
  Lubię
  Nie lubię
9 lat temu
Konto usunięte
W odpowiedzi na komentarz:
Konto usunięte
Takich "kwiatków" to mam więcej... :)
jak będzie więcej czasu za kilka dni to coś jeszcze naskrobię :)
Pozdrawiam.
Musisz się pospieszyć bo blog zaraz zniknie z pierwszej strony i nikt już nie przeczyta Twoich "kwiatków" a myślę, że też były by ciekawe:)))
Oprócz mnie :) Ja na pewno przeczytam!
  Lubię
  Nie lubię
9 lat temu
Konto usunięte
W odpowiedzi na komentarz:
Konto usunięte
fajne wspomnienie ,doznaliscie smaku "najarania"- tak to bywało, że cały kolektyw szkolny zbierał się a w zakładach pracy za komuny obowiązkowo sekretarz pzpr.+ przedstawiciel związków zawodowych,hihi- nawet wtedy czy się do partii należało i do związków czy też nie:)))))
Takich "kwiatków" to mam więcej... :)
jak będzie więcej czasu za kilka dni to coś jeszcze naskrobię :)
Pozdrawiam.
  Lubię
  Nie lubię
9 lat temu
Konto usunięte
W odpowiedzi na komentarz:
Konto usunięte
Kiedyś tam...dawno temu...
Mieliśmy tzw. Wajchy,czyli warsztaty w szkole przyzakładowej...
był maj,bardzo ciepły maj...
ja i niejaki kolega Buncol dostaliśmy od Emilka(wredny instruktor,Emil) robotę...
dostaliśmy farbę podkładową +rozpuszczalnik i mieliśmy za zadanie przemalować ścianę hali...
zaczęliśmy robotę w zielonych kombinezonach...
mówiłem że było gorąco ??? :)
farba była niebieska...
ok.11tej nasze kombinezony zaczęły się robić jakby seledynowe,ale ok.12tej nabrały pięknego błękitu... :)
ale farby było sporo więc ok.13tej wyglądaliśmy jak z piosenki Eifla65 ...
byliśmy BLUE :)
...CALI...
na dodatek rozpuszczalnik w kontakcie z gorącą blachą daje niezłego kopa!!!
po 13tej wpadł "Emilek" na kontrolę i jak nas zobaczył leżących pod płotem,lekko "zmęczonych" zadaniem wpadł w szał.... a ja do niego...emilku,ty się tak nie żołądkuj,złość piękności szkodzi...
no i jazda się zaczęłą...
zawezwano na przed oblicze dyrekcji zakładu...Dyro,Kiero,Instruktorzy,BHPowiec,i reszta świty zakładowej...
Dyro zaczął przemowę a my na baczność stoimy...
Oni myśleli żeśmy popili bo za płotem była hurtownia win...
Dyro gada i gada...a mnie śmiechawa zaczyna dopadać...
w końcu nie wytrzymałem i zacząłem rechotać i aż mnie brzuch rozbolał ze śmiechu i usiadłem na podłodze a jak dyro coś zaczynał mówić to ja w brecht...
Chwilęto trwało...dali mi się wychichrać... i jak skończyłem to zacząłem mówić...
Psze pana szefa...ale emilek kazał nam malować rozpuszczalnikami przez cały dzień i nie dał nam masek...
Emilek zrobił się fioletowy z przerażenia...dyro spojrzał na niego groźnie i kazał nam iść się umyć i do domu a emilek został na "instruktaż"...
bhpowiec tylko kręcił głową a kiero się śmiał i nam kibicował na "przesłuchaniu"...
Na drugi dzień dostaliśmy nowe ZIELONE ubrania a emilek się do nas nie odzywał i "za karę" nie dał nam żadnych prac :)
więc graliśmy w statki cały dzień :)
...taka sytuacja...
Pozdrawiam.
fajne wspomnienie ,doznaliscie smaku "najarania"- tak to bywało, że cały kolektyw szkolny zbierał się a w zakładach pracy za komuny obowiązkowo sekretarz pzpr.+ przedstawiciel związków zawodowych,hihi- nawet wtedy czy się do partii należało i do związków czy też nie:)))))
  Lubię
  Nie lubię
+1
9 lat temu
Konto usunięte
Kiedyś tam...dawno temu...
Mieliśmy tzw. Wajchy,czyli warsztaty w szkole przyzakładowej...
był maj,bardzo ciepły maj...
ja i niejaki kolega Buncol dostaliśmy od Emilka(wredny instruktor,Emil) robotę...
dostaliśmy farbę podkładową +rozpuszczalnik i mieliśmy za zadanie przemalować ścianę hali...
zaczęliśmy robotę w zielonych kombinezonach...
mówiłem że było gorąco ??? :)
farba była niebieska...
ok.11tej nasze kombinezony zaczęły się robić jakby seledynowe,ale ok.12tej nabrały pięknego błękitu... :)
ale farby było sporo więc ok.13tej wyglądaliśmy jak z piosenki Eifla65 ...
byliśmy BLUE :)
...CALI...
na dodatek rozpuszczalnik w kontakcie z gorącą blachą daje niezłego kopa!!!
po 13tej wpadł "Emilek" na kontrolę i jak nas zobaczył leżących pod płotem,lekko "zmęczonych" zadaniem wpadł w szał.... a ja do niego...emilku,ty się tak nie żołądkuj,złość piękności szkodzi...
no i jazda się zaczęłą...
zawezwano na przed oblicze dyrekcji zakładu...Dyro,Kiero,Instruktorzy,BHPowiec,i reszta świty zakładowej...
Dyro zaczął przemowę a my na baczność stoimy...
Oni myśleli żeśmy popili bo za płotem była hurtownia win...
Dyro gada i gada...a mnie śmiechawa zaczyna dopadać...
w końcu nie wytrzymałem i zacząłem rechotać i aż mnie brzuch rozbolał ze śmiechu i usiadłem na podłodze a jak dyro coś zaczynał mówić to ja w brecht...
Chwilęto trwało...dali mi się wychichrać... i jak skończyłem to zacząłem mówić...
Psze pana szefa...ale emilek kazał nam malować rozpuszczalnikami przez cały dzień i nie dał nam masek...
Emilek zrobił się fioletowy z przerażenia...dyro spojrzał na niego groźnie i kazał nam iść się umyć i do domu a emilek został na "instruktaż"...
bhpowiec tylko kręcił głową a kiero się śmiał i nam kibicował na "przesłuchaniu"...
Na drugi dzień dostaliśmy nowe ZIELONE ubrania a emilek się do nas nie odzywał i "za karę" nie dał nam żadnych prac :)
więc graliśmy w statki cały dzień :)
...taka sytuacja...
Pozdrawiam.
  Lubię
  Nie lubię
+5
9 lat temu
Konto usunięte
W odpowiedzi na komentarz:
Konto usunięte
Tylko nie śmiejcie się ze mnie z tej historyjki. Otóż swego czasu często wyjeżdżałam na delegacje służbowe przeważnie służbowymi samochodami.. Wracając z Włocławka do Torunia podczas jazdy odpadły nam dwa koła przed zakrętem w prawo. Przednie poleciało daleko w pole, natomiast drugie po zatrzymaniu. Rzuciło nas na lewą stronę szosy. Gdy się zatrzymaliśmy na lewym pasie-zobaczyłam tuż przed nami TIRa i patrzącego w wysoka na nas kierowcę. Po wygramoleniu się z auta i uświadomieniu sobie,że zapewne uniknęliśmy przejechania na tamten świat postanowiłam ,że za każdym razem gdy wsiądę do jakiegokolwiek samochodu czy to służbowego czy taxi lub prywatnego odmówię przed jazdą po cichu nasz paciorek z dzieciństwa " do anioła stróża" bo to i szybko i krótko.- tak dla poczucia bezpieczeństwa. Nigdy nie zapomniałam go odmówić przez kilkanaście następnych dobrych lat aż jednego dnia wsiadłam do taxi i zapomniałam go odmówić. Dojeżdżając do Wschodniej gdzie trzeba przejechać tory tramwajowe kierowca taxi nie zauważył tramwaju nadjeżdżającego z lewej strony. Zdążyłam krzyknąć "tramwaj" a p.kierowca zahamował tak, że prawie znalazłam się na siedzeniu obok niego. Na szczęście tramwaj też zahamował i nawet nas nie uderzył. Kierowca mi oczywiście podziękował, że dzięki mnie nie doszło do kolizji. Moja odpowiedź brzmiała: to pewnie przeze mnie pan nie zauważył tramwaju bo zapomniałam powiedzieć aniele stróżu od kilkunastu lat po raz pierwszy. Poprosił mnie abym tego więcej nie robiła- chyba zażartował. Te dwa zdarzenia tj. z niedoszłej kolizji za Włocławkiem i to w Toruniu są powiązane jakby dziecinnym "aniele stróżu" i raczej tego nie zapomnę.
Na marginesie dodam, że jestem katoliczką aczkolwiek nie praktykującą.
Uważam, że w tym nie ma nic śmiesznego, więc przeciwnie, to było ostatnie ostrzeżenie; jeżeli prosisz o pomoc i później o tym kimś zapominasz..., nie ładnie; zobowiązanie zawsze pozostanie zobowiązaniem i wcale dużo nie kosztuje.:)
  Lubię
  Nie lubię
+3
9 lat temu
Konto usunięte
W odpowiedzi na komentarz:
Konto usunięte
Będzie to wyglądało tak, jakbym tego bloga pisał "pod siebie"
Ale co tam! Wrzucam jeszcze jeden tekst.
Byłem przemytnikiem! Poważnie!
Z kolegą na Ukrainę woziliśmy burdelówy, przepraszam, sexy bieliznę damską, a z powrotem fajki i gorzałę.
Kiedyś dostaliśmy zlecenie przywiezienia dwóch kompletów bielizny w jak największych rozmiarach jakie tylko istnieją. Przyjechaliśmy do naszej "wspólniczki" Ludy i ta zadzwoniła do swojej koleżanki, że jest nowy towar.
Czekając na koleżankę piliśmy super gruzińską herbatę (pewnie też z przemytu) i po jakiejś pół godzinie wchodzi kobieta, tak na oko 35 lat 180 cm wzrostu, nie gruba, ale jednak słusznej postury.
Dziewczyny poszły do pokoju oglądać towar i w pewnym momencie otwierają się drzwi i wchodzi do kuchni nasze 180 cm ubrana w stringi i biustonosz który nie zakrywa nawet sutek i mówi tak: jak wam się podobam chłopaki?
Kopary nam opadły, Luda chichocze, ja zalałem się herbatą i cisza. Kolega jednak zachował zimną krew i robiąc "maślane oczy" mówi:
Bożeeee! Jakaś Ty piękna!
Na to Ona: Widzisz Ludeczko! TO SĄ PRAWDZIWI MĘŻCZYŹNI !
I leżę pod stołem...:)))
  Lubię
  Nie lubię
+2
9 lat temu
Konto usunięte
Tylko nie śmiejcie się ze mnie z tej historyjki. Otóż swego czasu często wyjeżdżałam na delegacje służbowe przeważnie służbowymi samochodami.. Wracając z Włocławka do Torunia podczas jazdy odpadły nam dwa koła przed zakrętem w prawo. Przednie poleciało daleko w pole, natomiast drugie po zatrzymaniu. Rzuciło nas na lewą stronę szosy. Gdy się zatrzymaliśmy na lewym pasie-zobaczyłam tuż przed nami TIRa i patrzącego w wysoka na nas kierowcę. Po wygramoleniu się z auta i uświadomieniu sobie,że zapewne uniknęliśmy przejechania na tamten świat postanowiłam ,że za każdym razem gdy wsiądę do jakiegokolwiek samochodu czy to służbowego czy taxi lub prywatnego odmówię przed jazdą po cichu nasz paciorek z dzieciństwa " do anioła stróża" bo to i szybko i krótko.- tak dla poczucia bezpieczeństwa. Nigdy nie zapomniałam go odmówić przez kilkanaście następnych dobrych lat aż jednego dnia wsiadłam do taxi i zapomniałam go odmówić. Dojeżdżając do Wschodniej gdzie trzeba przejechać tory tramwajowe kierowca taxi nie zauważył tramwaju nadjeżdżającego z lewej strony. Zdążyłam krzyknąć "tramwaj" a p.kierowca zahamował tak, że prawie znalazłam się na siedzeniu obok niego. Na szczęście tramwaj też zahamował i nawet nas nie uderzył. Kierowca mi oczywiście podziękował, że dzięki mnie nie doszło do kolizji. Moja odpowiedź brzmiała: to pewnie przeze mnie pan nie zauważył tramwaju bo zapomniałam powiedzieć aniele stróżu od kilkunastu lat po raz pierwszy. Poprosił mnie abym tego więcej nie robiła- chyba zażartował. Te dwa zdarzenia tj. z niedoszłej kolizji za Włocławkiem i to w Toruniu są powiązane jakby dziecinnym "aniele stróżu" i raczej tego nie zapomnę.
Na marginesie dodam, że jestem katoliczką aczkolwiek nie praktykującą.
  Lubię
  Nie lubię
+1
9 lat temu
Konto usunięte
W odpowiedzi na komentarz:
Konto usunięte
Będzie to wyglądało tak, jakbym tego bloga pisał "pod siebie"
Ale co tam! Wrzucam jeszcze jeden tekst.
Byłem przemytnikiem! Poważnie!
Z kolegą na Ukrainę woziliśmy burdelówy, przepraszam, sexy bieliznę damską, a z powrotem fajki i gorzałę.
Kiedyś dostaliśmy zlecenie przywiezienia dwóch kompletów bielizny w jak największych rozmiarach jakie tylko istnieją. Przyjechaliśmy do naszej "wspólniczki" Ludy i ta zadzwoniła do swojej koleżanki, że jest nowy towar.
Czekając na koleżankę piliśmy super gruzińską herbatę (pewnie też z przemytu) i po jakiejś pół godzinie wchodzi kobieta, tak na oko 35 lat 180 cm wzrostu, nie gruba, ale jednak słusznej postury.
Dziewczyny poszły do pokoju oglądać towar i w pewnym momencie otwierają się drzwi i wchodzi do kuchni nasze 180 cm ubrana w stringi i biustonosz który nie zakrywa nawet sutek i mówi tak: jak wam się podobam chłopaki?
Kopary nam opadły, Luda chichocze, ja zalałem się herbatą i cisza. Kolega jednak zachował zimną krew i robiąc "maślane oczy" mówi:
Bożeeee! Jakaś Ty piękna!
Na to Ona: Widzisz Ludeczko! TO SĄ PRAWDZIWI MĘŻCZYŹNI !
Extra. Mieliście fajną przygodę. Wesołe zdarzenie.
  Lubię
  Nie lubię
+1
9 lat temu
Konto usunięte
Będzie to wyglądało tak, jakbym tego bloga pisał "pod siebie"
Ale co tam! Wrzucam jeszcze jeden tekst.
Byłem przemytnikiem! Poważnie!
Z kolegą na Ukrainę woziliśmy burdelówy, przepraszam, sexy bieliznę damską, a z powrotem fajki i gorzałę.
Kiedyś dostaliśmy zlecenie przywiezienia dwóch kompletów bielizny w jak największych rozmiarach jakie tylko istnieją. Przyjechaliśmy do naszej "wspólniczki" Ludy i ta zadzwoniła do swojej koleżanki, że jest nowy towar.
Czekając na koleżankę piliśmy super gruzińską herbatę (pewnie też z przemytu) i po jakiejś pół godzinie wchodzi kobieta, tak na oko 35 lat 180 cm wzrostu, nie gruba, ale jednak słusznej postury.
Dziewczyny poszły do pokoju oglądać towar i w pewnym momencie otwierają się drzwi i wchodzi do kuchni nasze 180 cm ubrana w stringi i biustonosz który nie zakrywa nawet sutek i mówi tak: jak wam się podobam chłopaki?
Kopary nam opadły, Luda chichocze, ja zalałem się herbatą i cisza. Kolega jednak zachował zimną krew i robiąc "maślane oczy" mówi:
Bożeeee! Jakaś Ty piękna!
Na to Ona: Widzisz Ludeczko! TO SĄ PRAWDZIWI MĘŻCZYŹNI !
  Lubię
  Nie lubię
+6
© 2002-2024 Zuzelend.com