Zostań naszym Fanem!
ZALOGUJ SIĘ: 
Polecamy
Zostań Legendą. Magiczny weekend
 16.06.2016 18:51
To był mój debiut w Horsens. Przed rokiem nie pracowałam w tej, nowej dla cyklu Grand Prix, lokalizacji i zupełnie nie miałam zdania na temat miasta, obiektu, toru, itd. Pamiętałam jednak swoje zdziwienie, gdy włączyłam transmisję i nie do końca wierzyłam, że rzecz dzieje się w Danii. Wypełniony po brzegi stadion, pełni entuzjazmu kibice i jak krótki tak zachęcający ?torek?. Ostatniej soboty zobaczyłam to i poczułam na własnej skórze. Tak, dzięki turniejowi w Horsens duński żużel w wydaniu GP zyskał nową jakość.

Ci kibice czuli zapewne to samo. Na ostatnie trzy kwadranse przed rozpoczęciem zawodów chcieli być jak najbliżej swoich ulubieńców. I pewnie wiele by dali, by choć na chwilę znaleźć się w parku maszyn. W jeszcze spokojnym, niezwykle skoncentrowanym, ale już szczęśliwym towarzystwie. Mechanicy, bo o ich ?szczęściu? to mówię. W czasie, gdy żużlowcy mają jeszcze prawo czuć podenerwowanie, ich teamy odzyskują ?radość z życia?. Dla nich najtrudniejszy czas to czas oczekiwania. Często od nich słyszę, że najbardziej męcząca jest bezczynność. No to wreszcie można działać!

 

 

 

 

W teamie Maćka Janowskiego jak zwykle spokój. Już za chwilę się okaże, jak pięknie się ten spokój przekłada na wynik. Piotr ?Father? Janowski, Wojtek ?Wojtas? Janowski, Krzysztof ?Kris? Janowski i Marcin ?Klepa? Kiepuszewski. Gdyby kiedyś zorganizowano konkurs na team idealny to zespół Magica z pewnością byłby w światowej czołówce!

 

 

 

Jeszcze tylko ostatnie smarowanie i ?maszyny? wsiądą na maszyny. Czas na prezentację! Kiedy w oku wszystkich kamer na stadionie pojawili się główni bohaterowie wieczoru, ja mogłam wyjść z kadru i w towarzystwie Grześka Zengoty kibicować, szczególnie naszym reprezentantom.

 

 

 

 

Syndrom ?białego palca? to oczywiście nie efekt zbyt mocnych braw... Ale to już o żużlu na pewno wiecie! Nie wszystkim Polakom szło w tych zawodach koncertowo, jednak żużel był to co najmniej ciekawy, no i efekt na miarę naszych oczekiwań. :­) Sam Magic pewnie przyzna, iż historia z pierwszej odsłony biegu finałowego była dla niego jak prezent. Czas dla sztabu medycznego to także cenne minuty dla chłopców odpowiedzialnych za przygotowanie motocykla. Wtedy wszystko dzieje się w przyspieszonym tempie.

 

 

 

A zawodnik? Niespiesznie maszerując do parku maszyn ma chwilę, by zobaczyć reakcję rywala i przeanalizować wszystkie powtórki zdarzenia... Szansy numer dwa Magic nie zmarnował! A jak się przy tym ścigał z Chrisem Holderem?!

 

Poezja!

 

PS. Uwielbiam, kiedy uzasadnione jest użycie czasownika ?ścigać się?. W erze twardych torów na turnieje Grand Prix nie zawsze tak było...

 

 

 

PS. Zbliżała się północ, a ja z Zengim zbliżaliśmy się do parkingu. Tym razem samochodowego.

 

Ja: Grzesiek, który to ten Twój samochód? ­ pytam, mając przed oczami kompletną ciemność i wielkie pole z trzema, może czterema autami.

 

Zengi: Tamten czarny, tam w rogu. ­ odpowiada Grzesiek.

 

Ja: Ten, który z włączonymi światłami?!

 

Zengi: Nieeee, no coś Ty! On nie ma włączonych świateł...  ­ nadal spokojny Grzesiu.

 

Miał. Rozładowany akumulator też miał.

 

W kolejnej godzinie przekonałam się jeszcze raz, jak bardzo mistrzowski jest team Magica.

 

 

Panowie, bez Was to by się nie udało! :­)))

 

Kolejna żużlowa przygoda za mną. ;­)

 

 

Materiały zostały nagrane Samsungiem Galaxy S7

https://clk.tradedoubler.com/click?p=263786&a=2834727&g=23280564

 

 

Autor: Daria Kabała-Malarz

Tomasz Jastrzębski (za: materiał partnerski)
Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?
TAK NIE
Komentarze (0)
Nie ma komentarzy związanych z tym artykułem. Twoja opinia może być pierwsza.
© 2002-2024 Zuzelend.com