- Nigdy, przenigdy nie siadajcie za kierownicą po alkoholu. Trzeba wiedzieć kiedy, ile i gdzie.  Pamiętam, jak kiedyś tabloidy zrobiły ze mnie pijaka, bo ktoś pstryknął mi fotkę z lampką szampana. Ale nie reagowałem, bo to nie miało sensu. Gazeta musiała dać sensacyjny materiał, żeby się sprzedać, a przecież ludzie, którzy mnie znają, doskonale wiedzą, jaki naprawdę jestem. A jeśli chodzi o ostatnie wypadki z udziałem pijanych kierowców, to jestem nimi wstrząśnięty. Sam miałem kiedyś wypadek jadąc jako pasażer. W taksówkę, którą jechałem, uderzył inny samochód. Taksówka zakręciła cztery młynki i zatrzymała się na pasie zieleni. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Mówię o tym wydarzeniu, bo sprawca zrobił coś takiego mimo że nie był pijany. Strach pomyśleć, jakie ponieślibyśmy konsekwencje, gdyby siedział za kółkiem po kilku głębszych - mówi.

Hampel zna opowieści o żużlowcach, którzy jeździli pod wpływem alkoholu. - Gdy zaczynałem kręcić pierwsze kółka, opowiadano mi, jak w dawnych czasach żużlowcy siadali na motocykl pod wpływem i nieźle sobie radzili. Wtedy potakiwałem, ale kiedy lepiej poznałem ten sport, myślę, że dorabiano do tych historii straszną ideologię. W maszynie żużlowej drzemie wielka moc i trudno byłoby ją ujarzmić będąc w stanie alkoholowego upojenia. Zresztą speedway jest bardzo dynamicznym i szybkim sportem, gdzie centymetry dzielą zawodników od tego, by na siebie wpaść. Ktoś dla żartu może powiedzieć, że ten czy inny zawodnik jedzie jak pijany, ale to są tylko żarty. Generalnie w żużlu jeździ się ostro i jak ktoś tego nie rozumie, powinien sobie z tym sportem dać spokój - dodaje.