Zostań naszym Fanem!
ZALOGUJ SIĘ: 
Polecamy
Ciąg dalszy nastąpi ...
 02.07.2018 13:58
W Ekstralidze znów się zagotowało

Przed żużlową, wakacyjną przerwą PGE Ekstraliga zrobiła coś co My, Kibice długo jej nie zapomnimy. Podsyciła apetyt do maksimum. Zapowiedzią tego co będzie się działo pod koniec lipca jest nie tylko mecz w Częstochowie. Choć przyznać trzeba, że właśnie tam najczęściej przecieraliśmy oczy ze zdumienia.

 

Zaczęło się niemrawo. Tarnowianie na własnej skórze przekonali się ile znaczy dla nich Nicki Pedersen. Bohater (lub anty) ostatniej rundy GP w swojej ojczyźnie pojechał znacznie poniżej kreski swoich możliwości. Po prostu swoim poziomem dostosował się do formy kolegów z drużyny. W zespole Betardu Sparty szansę dostał Damian Dróżdż. Na tle słabo spisującego się rywala, młody Polak pojechał jeszcze gorzej czym przekonał wszystkich, że Dobrucki robi genialny ruch wystawiając jego osobę tylko jako figuranta. Obecnie większego pożytku z niego nie ma. A szkoda.

 

Gdyby nie walka o punkt bonusowy to emocji brakowałoby także w Toruniu. Toruńska mafia od początku wskazała miejsce w szeregu Zielonogórzanom. Niemalże każdy z członków rodziny pojechał na poziomie swoich możliwości. Nawet Paweł Przedpełski wykręcił przyzwoitą średnią pojawiając się jedyny raz na torze w środku zawodów. Nieco gorzej radził sobie Jack Holder. Dotychczasowy as w talii Frątczaka, w tym dniu był zaledwie dwójką, najsłabszym ogniwem zespołu. Swoją wygraną Get Well zrobił delikatny ukłon w stronę innej drużyny z kujawsko – pomorskiego.

 

Tyle tylko, że GKM z tego prezentu nie skorzystał. Brakowało przynajmniej dwóch zawodników pokroju Łaguty, aby grudziądzki team cieszył się ze zwycięstwa. Gorzów mógłby nagrać film instruktażowy jak powinna być zbudowana drużyna. Trzech liderów,  dwójka solidnych doparowych a w obliczu kontuzji jednego z zawodników, czeka kolejny nie odstający formą od zawodnika nieobecnego. Na tę chwilę jednak brakuje jednego jeszcze jakże ważnego ogniwa – przyzwoitego juniora. W meczu z Grudziądzem wystarczyło to co było. A co będzie dalej? Na razie przerwa i czas dla Rafała Karczmarza na regenerację.

 

Czterema zawodnikami można wygrać mecz? Okazuje się, że na pewno nie przegrać. Madsen, Lindgren, Miedziński i Zagar uzbierali łącznie 45 oczek. Dwa kolejne dorzuciła kolejna czwórka zawodników i ostatecznie częstochowskie „Lwy” wyszarpały dwa punkty leszczyńskim „Bykom”. Unia cały mecz prowadziła a całego ciśnienia nie wytrzymali liderzy zespołu z Wielkopolski, którzy jak jeden mąż zanotowali jedne z najsłabszych zawodów w sezonie.

Podobał Ci się ten artykuł?
Daj plusa autorowi, by zwiększyć jego szanse na nagrodę!
Aktualna ocena: 1
Michał Lewandowski (za: inf. własna)
Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?
TAK NIE
Komentarze (0)
Nie ma komentarzy związanych z tym artykułem. Twoja opinia może być pierwsza.
© 2002-2024 Zuzelend.com