Zostań naszym Fanem!
ZALOGUJ SIĘ: 
vs
Dzisiaj o 18:00
Polecamy
Złoto dla Polaków czyli wspomnienie Drużynowego Pucharu Świata 2011
 05.07.2012 19:58
Zawodnicy jeżdżący z orłem na plastronie w ubiegłym roku po raz trzeci z rzędu zostali Drużynowymi Mistrzami Świata. Droga do zdobycia trofeum Ove Fundina wiodła przez półfinał w King's Lynn, natomiast finał rozegrany został w Gorzowie.

W angielskiej miejscowości Polacy, zdobywając 62 punkty, zdeklasowali rywali. Z tak ogromną przewagą pokonali gospodarzy (49 punktów), Rosjan (21) oraz Czechów (20). Dość powiedzieć, że nie było nawet potrzeby, aby trener Marek Cieślak musiał zastosować jokera.

 

W polskiej drużynie najlepiej spisał się Krzysztof Kasprzak, który zdobył komplet 15 punktów. Tylko 2 punkty mniej zdobył kapitan reprezentacji Tomasz Gollob oraz Piotr Protasiewicz. Cenne punkty dorzucił także Janusz Kołodziej (11) oraz Jarosław Hampel (10), którego nie ujrzymy w tegorocznych rozgrywkach DPŚ.

 

Początek półfinału nie był wymarzony: Polscy kibice do III wyścigu musieli czekać na biegowe zwycięstwo Orłów, które odniósł Janusz Kołodziej. Pozostali żuzlowcy wzięli przykład z kolegi i wygrali 7 kolejnych biegów, co praktycznie przesądziło o końcowym zwycięstwie!

 

Kapitalny pokaz żużla odbył się w biegu XIV: Chris Harris, który jako jedyny stawiał opór Polakom, pojawił się w miejsce Bena Barkera i dopiero po serii ataków zdołał na ostatniej prostej wyprzedzić Tomasza Golloba. 

 

Kibice zgromadzeni na stadionie w King's Lynn zapamiętają ten półfinał także z jeszcze jednego powodu: serii upadków, którą zapoczątkował Dryml.

 

Ubiegłoroczny finał Drużynowego Pucharu Świata odbył się w Gorzowie. Reprezentanci Polski mieli swego rodzaju handicap: niesieni byli dopingiem tysięcy kibiców zgromadzonych na stadionie im. Edwarda Jancarza, a ponadto posiadali atut znajomości toru. Orły stanęły przed szansą zdobycia złotego krążka po raz trzeci z rzędu.

 

Zawody były bardzo emocjonujące, ale także pełne dramaturgii. W I części turnieju Polacy nie wygrali żadnego wyścigu. Wywołało to nie małą konsternację wśród kibiców, którzy nie o takim finale marzyli dla swoich ulubieńców. Dopiero w IX biegu w pogoń za prowadzącą drużyną zerwał się kapitan reprezentacji Polski, który dowiózł do mety 3 punkty.

 

W kolejnym biegu trener Marek Cieślak zdecydował się wystawić w miejsce Piotra Protasiewicza Tomasza Golloba, który jechał jako joker. Szkoleniowiec kadry miał nosa: Gollob wygrał bieg, dzięki czemu do prowadzących Australijczyków traciliśmy już tylko 1 punkt.

 

W biegu XI świetnie wystartował Hampel i to dzięki niemu zrównaliśmy się w dorobku punktowym z zawodnikami z Antypodów.  Po rozegraniu dwudziestu biegów Polacy prowadzili z 38 punktami, wyprzedzając Australijczyków jedynie trzema punktami.

 

Zawody trzymały prawie do końca w napięciu. Prawie, ponieważ w przedostatnim biegu Jarosław Hampel wygrał tuż przed Chrisem Holderem i tym sposobem zapewnił Polakom upragnione złote medale Drużynowego Pucharu Świata. W ostatnim biegu, który juz nic nie mógł zmienić, wygrał Tomasz Gollob, który w pokonanym polu zostawił australijskiego asa - Jasona Crumpa. 

 

Punkty zdobywali:

Polska: 51 punktów

Tomasz Gollob 17 (1,3,6,3,1,3), Jarosław Hampel 11 (2,0,3,3,3), Krzysztof Kasprzak 8 (2,1,0,3,2), Piotr Protasiewicz 8 (0,-,3,2,3), Janusz Kołodziej 7 (1,1,0,3,2).

Australia: 45 punktów

Chris Holder 15 (3,3,2,3,4), Jason Crump 13 (3,3,2,3,2), Troy Batchelor 10 (3,0,2,2,3), Darcy Ward 4 (w,2,1,0,1), Davey Watt 3 (1,0,1,1,0).

Szwecja: 30 punktów

Fredrik Lindgren 12 (3,1,3,2,2,1), Antonio Lindbaeck 8 (0,3,2,1,1,1), Thomas Jonasson 7 (0,2,2,1,2,0), Jonas Davidsson 2 (2,0,0,-,0), Andreas Jonsson 1 (1,0,0,0,-).

Dania: 29 punktów

Kenneth Bjerre 10 (2,2,3,0,2,1), Niels Kristian Iversen 8 (2,1,1,1,3), Nicki Pedersen 5 (3,1,1,0,0,u), Mads Korneliussen 3 (0,2,1,0,-), Bjarne Pedersen 3 (1,2,0,-,0).

Daria Guzińska (za: inf. własna)
Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?
TAK NIE
Komentarze (0)
Nie ma komentarzy związanych z tym artykułem. Twoja opinia może być pierwsza.
© 2002-2024 Zuzelend.com