Zostań naszym Fanem!
ZALOGUJ SIĘ: 
Polecamy
Blondynka na trybunach: Prawdziwy kibic czy już kibic sukcesu?
 14.05.2013 20:25
Co blondynka robi na trybunach? Dopinguje, obserwuje i wyciąga wnioski...

Sezon żużlowy rozkręcił się na dobre. Pogoda bardzo rzadko przeszkadza w rozgrywaniu meczów. Na trybunach rzesze kibiców.  Są ci prawdziwi, ci sukcesu i ci, którym zwyczajnie nudzi się w domach. O co więc chodzi tym razem?

 

W tym felietonie będę opierać się na przykładzie Lechma Startu Gniezno. Z jednego prostego powodu – jest to klub mi najbliższy, choć oczywiście takie sytuacje mają miejsce w wielu, nie tylko żużlowych, ośrodkach.

 

Drużyna z Gniezna to drużyna, której ewidentnie nie idzie dobrze w tegorocznych rozgrywkach ligowych. Duma Pierwszej Stolicy na swoim koncie zapisaną ma tylko jedną wygraną. A przecież apetyty, po znakomitym awansie, były  znacznie większe….

 

O ile pierwszą porażkę z Zieloną Górą można przeżyć, o tyle kolejne już nie bardzo.  Mecze w LesznieGorzowie czy na swoim torze z Rzeszowem były do wygrania. Taka sytuacja z pewnością ma prawo frustrować i niepokoić kibiców.

 

Pierwsi odchodzą kibice sukcesu. Gdy nie ma wyników, oni szybko z żużlowych stadionów przenoszą się przed telewizory. Bo po co oglądać porażki Gniezna, gdy na NC+ właśnie puszczają mecz Torunia?

 

Potem znikają „piknikowcy” i osoby, które na speedway chodzą dla zagospodarowania wolnego czasu. Przegrane szybko nudzą, szans na lepsze wyniki nie ma, więc lepiej znaleźć inne kółko zainteresowań.

 

Zostają najwierniejsi.

 

I w Gnieźnie mamy naprawdę liczne grono takich fanów. To oni współtworzą ten klub. Bez nich nie byłoby żużla w Grodzie Lecha. Dlatego trochę boli, gdy ktoś stwierdza, że prawdziwych kibiców już tutaj nie ma… A dlaczego inni tak myślą? Bo ktoś powiedział, że zawodnicy Startu jeżdżą w tym sezonie słabo? Bo ktoś ośmielił się skrytykować swój ukochany team? Bo był obiektywny, uznał wyższość rywala i docenił jego postawę na torze?

 

Czy więc będąc PRAWDZIWYM KIBICEM nie możemy mieć własnego zdania?

 

Otóż nie. Prawdziwy kibic nie może głaskać po główce żużlowców i ciągle powtarzać: jest dobrze, skoro tak naprawdę nie jest. Trzeba być obiektywnym, a nie ślepo wpatrzonym w swój klub. Należy dostrzegać plusy i minusy, wady i zalety.

 

Gdyby w Gnieźnie nie było prawdziwych kibiców to stadion świeciłby pustkami. Na meczu z Rzeszowem przy W25 zjawiło się około 8 tys. widzów. Gdyby Ci ludzie nie wierzyli to na pewno frekwencja byłaby dużo niższa. A jednak w każdej z tych osób ciągle tli się nadzieja na lepsze wyniki.

 

I na koniec. Tak, jestem kibicem tego (jak to ktoś „ładnie” ujął) „wiecznie pierwszoligowego” klubu. Tak, jestem z tego dumna. I tak – nie zamieniłabym Startu na żaden  inny zespół. A to, że czasem powiem kilka gorzkich słów nie znaczy od razu, że jestem kibicem sukcesu. Jestem PRAWDZIWYM KIBICEM. 

Podobał Ci się ten artykuł?
Daj plusa autorowi, by zwiększyć jego szanse na nagrodę!
Aktualna ocena: 0
Daria Kawczyńska (za: inf.własna)
Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?
TAK NIE
Komentarze (0)
Nie ma komentarzy związanych z tym artykułem. Twoja opinia może być pierwsza.
© 2002-2024 Zuzelend.com