Zostań naszym Fanem!
ZALOGUJ SIĘ: 
vs
Wczoraj o 18:00
Polecamy
Żużel na sygnale 1 - 3 Maja
 30.04.2018 9:53
Rozpiska transmisji wydarzeń żużlowych na najbliższe dni

Przedstawiamy telewizyjny rozkład jazdy speedway`a dla wszystkich, którzy nie mogąc uczestniczyć bezpośrednio w zawodach będą posiłkowali się transmisją w polskiej stacji telewizyjnej.

 

 

 

 

Michał Lewandowski (za: inf. własna/taksiegra.pl)
Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?
TAK NIE
Komentarze (21)
6 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
W Nice PLŻ poza piątkowym hitem Motor - ROW (o nim już pisaliśmy) i niedzielnym występem Daniela Jeleniewskiego w roli współkomentatora (całkiem udanym), oczy wszystkich skierowane były na Gdańsk i goszczącą tam ekipę Skrzydlewskiego. Orzeł był o krok od zwycięstwa w Lublinie, przez moment jechał nawet na 46:44, w Rybniku przed XV biegiem przegrywał 41:43, teraz miało się udać. Wyszło... najgorzej jak mogło. Bardzo długo, aż do 13. wyścigu, wydawało się, że trzymanie gospodarzy na remis to idealna ścieżka, by w nominowanych - mając Andersena, Łoktajewa, Bogdanowa i Kościucha - zadać rozstrzygające ciosy. Goście nie potrzebowali nawet nacisku gdańszczan. Sami się zniszczyli. Najpierw Bogdanow z Kościuchem, potem Andersen. Żaden nie miał rywala w pobliżu.
Szkoda tego Bogdanowa. Fatalnie wyglądał ten upadek. Mam takie wrażenie, że to właśnie pokłosie jego odejścia z Loko. Starych drzew się nie przesadza, tak mówią. Ale osiągając pewien wiek, planuje się przyszłość ciut dalej, wykracza poza sport, coś się chce odłożyć, zabezpieczyć przyszłość. To należy zrozumieć i uszanować. Zauważyć tylko pragnę, że Łotysz nie jeździł w Dyneburgu tak chaotycznie, nigdy nie był synonimem torowego szaleństwa. Nawet nie zbliżył się do zachowań, za które Kokin wykopał z drużyny Łogaczowa. Dlaczego teraz jest inaczej? Może dlatego, że tam nikomu niczego nie musiał udowadniać.
- Trasa była OK, ale poza tym byłem bezradny. Mogę tylko przeprosić kibiców - tyle Norbert Kościuch. "Pamiętajcie, że sezon jest długi. Niczego jeszcze nie przegraliśmy, wszystko jeszcze możemy wygrać!" - tyle na orlim profilu. Jak na razie trochę ten Orzeł przypomina wrocławską Spartę. Skład przewyższający większość rywali, oczekiwania ogromne, za każdym razem 40 punktów lub więcej, jednak z 4 meczów tylko 1 wygrany.
Kto jest autorem tego dzieła?
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
ma grajczonka xd
Który szału w tym roku nie robi. Niech Saszka się stara. Pewnie większy i regularniejszy faktyczny związek z Polską niż Grajczonek (ten to tylko pochodzenie)
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
a ile w tym wyjazdów? Zawodzi im Miśkowiak. Wg mnie, Witek powinien zostawić Barana. teraz ma problem
ma grajczonka xd
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
W Nice PLŻ poza piątkowym hitem Motor - ROW (o nim już pisaliśmy) i niedzielnym występem Daniela Jeleniewskiego w roli współkomentatora (całkiem udanym), oczy wszystkich skierowane były na Gdańsk i goszczącą tam ekipę Skrzydlewskiego. Orzeł był o krok od zwycięstwa w Lublinie, przez moment jechał nawet na 46:44, w Rybniku przed XV biegiem przegrywał 41:43, teraz miało się udać. Wyszło... najgorzej jak mogło. Bardzo długo, aż do 13. wyścigu, wydawało się, że trzymanie gospodarzy na remis to idealna ścieżka, by w nominowanych - mając Andersena, Łoktajewa, Bogdanowa i Kościucha - zadać rozstrzygające ciosy. Goście nie potrzebowali nawet nacisku gdańszczan. Sami się zniszczyli. Najpierw Bogdanow z Kościuchem, potem Andersen. Żaden nie miał rywala w pobliżu.
Szkoda tego Bogdanowa. Fatalnie wyglądał ten upadek. Mam takie wrażenie, że to właśnie pokłosie jego odejścia z Loko. Starych drzew się nie przesadza, tak mówią. Ale osiągając pewien wiek, planuje się przyszłość ciut dalej, wykracza poza sport, coś się chce odłożyć, zabezpieczyć przyszłość. To należy zrozumieć i uszanować. Zauważyć tylko pragnę, że Łotysz nie jeździł w Dyneburgu tak chaotycznie, nigdy nie był synonimem torowego szaleństwa. Nawet nie zbliżył się do zachowań, za które Kokin wykopał z drużyny Łogaczowa. Dlaczego teraz jest inaczej? Może dlatego, że tam nikomu niczego nie musiał udowadniać.
- Trasa była OK, ale poza tym byłem bezradny. Mogę tylko przeprosić kibiców - tyle Norbert Kościuch. "Pamiętajcie, że sezon jest długi. Niczego jeszcze nie przegraliśmy, wszystko jeszcze możemy wygrać!" - tyle na orlim profilu. Jak na razie trochę ten Orzeł przypomina wrocławską Spartę. Skład przewyższający większość rywali, oczekiwania ogromne, za każdym razem 40 punktów lub więcej, jednak z 4 meczów tylko 1 wygrany.
a ile w tym wyjazdów? Zawodzi im Miśkowiak. Wg mnie, Witek powinien zostawić Barana. teraz ma problem
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
Wyniki 4. kolejki:
1. CT - 68
2. Torstein - 66
3. Cruzado - 63
4. Jedi - 59
5. Marcinboro - 58
6. AM99 - 57
# Asia - 57
8. Gohram - 55
9. Kanclerz - 54
10. Ibrakadabra43 - 52
11. Leszek SG - 51
# Lovuś - 51
13. Penhal - 50
14. 19Grzechu62 - 49
# Night - 49
# RavStal - 49
17. Beetle - 48
# Mark - 48
# Murek - 48
# Tom26 Rzeszów - 48
21. Nenufar - 46
# Rataj - 46
23. Maverick - 45
24. Forte - 44
25. Kubson99 - 41
26. Pisiak - 40
# Zajcev - 40
28. Apator 1962 - 38
29. Myszor - 37
30. Blaszka Toruń - 35
# Grunek - 35
32. Geronimo - 34
------
1. Polacy - 68
2. Betoniarze - 67
3. Stranieri - 53
4. Gnojarze - 46

szybko ci poszlo
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
Wyniki 4. kolejki:
1. CT - 68
2. Torstein - 66
3. Cruzado - 63
4. Jedi - 59
5. Marcinboro - 58
6. AM99 - 57
# Asia - 57
8. Gohram - 55
9. Kanclerz - 54
10. Ibrakadabra43 - 52
11. Leszek SG - 51
# Lovuś - 51
13. Penhal - 50
14. 19Grzechu62 - 49
# Night - 49
# RavStal - 49
17. Beetle - 48
# Mark - 48
# Murek - 48
# Tom26 Rzeszów - 48
21. Nenufar - 46
# Rataj - 46
23. Maverick - 45
24. Forte - 44
25. Kubson99 - 41
26. Pisiak - 40
# Zajcev - 40
28. Apator 1962 - 38
29. Myszor - 37
30. Blaszka Toruń - 35
# Grunek - 35
32. Geronimo - 34
------
1. Polacy - 68
2. Betoniarze - 67
3. Stranieri - 53
4. Gnojarze - 46

  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
https://www.facebook.com/francis.bouron.3/videos/1967545859985425/

MEGA BIEG W 2 LIDZE
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
W Nice PLŻ poza piątkowym hitem Motor - ROW (o nim już pisaliśmy) i niedzielnym występem Daniela Jeleniewskiego w roli współkomentatora (całkiem udanym), oczy wszystkich skierowane były na Gdańsk i goszczącą tam ekipę Skrzydlewskiego. Orzeł był o krok od zwycięstwa w Lublinie, przez moment jechał nawet na 46:44, w Rybniku przed XV biegiem przegrywał 41:43, teraz miało się udać. Wyszło... najgorzej jak mogło. Bardzo długo, aż do 13. wyścigu, wydawało się, że trzymanie gospodarzy na remis to idealna ścieżka, by w nominowanych - mając Andersena, Łoktajewa, Bogdanowa i Kościucha - zadać rozstrzygające ciosy. Goście nie potrzebowali nawet nacisku gdańszczan. Sami się zniszczyli. Najpierw Bogdanow z Kościuchem, potem Andersen. Żaden nie miał rywala w pobliżu.
Szkoda tego Bogdanowa. Fatalnie wyglądał ten upadek. Mam takie wrażenie, że to właśnie pokłosie jego odejścia z Loko. Starych drzew się nie przesadza, tak mówią. Ale osiągając pewien wiek, planuje się przyszłość ciut dalej, wykracza poza sport, coś się chce odłożyć, zabezpieczyć przyszłość. To należy zrozumieć i uszanować. Zauważyć tylko pragnę, że Łotysz nie jeździł w Dyneburgu tak chaotycznie, nigdy nie był synonimem torowego szaleństwa. Nawet nie zbliżył się do zachowań, za które Kokin wykopał z drużyny Łogaczowa. Dlaczego teraz jest inaczej? Może dlatego, że tam nikomu niczego nie musiał udowadniać.
- Trasa była OK, ale poza tym byłem bezradny. Mogę tylko przeprosić kibiców - tyle Norbert Kościuch. "Pamiętajcie, że sezon jest długi. Niczego jeszcze nie przegraliśmy, wszystko jeszcze możemy wygrać!" - tyle na orlim profilu. Jak na razie trochę ten Orzeł przypomina wrocławską Spartę. Skład przewyższający większość rywali, oczekiwania ogromne, za każdym razem 40 punktów lub więcej, jednak z 4 meczów tylko 1 wygrany.
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
W Toruniu chyba nikt o zdrowych zmysłach nie typował zwycięstwa grudziądzan. Krzysztof Buczkowski przyszedł po blamażu z Lesznem do studia "n-ki", zabrał głos ws. sytuacji GKM-u, teraz musi płacić za to rachunek. To było pewne. I pewnie niełatwo się skoncentrować tylko na żużlu, kiedy każdy teraz do tamtych słów nawiązuje. Niechaj mu Bozia sportową formą wynagrodzi. Bez takich "Buczków" słuchalibyśmy całą niedzielę wyznań o "poszukiwaniu optymalnych ustawień", a potem o tym, że "najbliższy rywal jest trudny, ale zrobimy co w naszej mocy".
Mecz z GKM-em wygrały "dwa Holdery", ale to Paweł Przedpełski jest na ustach wszystkich. Toruński rodzynek został bez silnika (tego z udanego meczu ze Spartą), ktory utknął w Lipsku po serwisie u Petera Johnsa, jednak punktowe ambicje sięgały wysoko. Menadżer Jacek Frątczak brutalnie je stłamsił, za co po meczu przeprosił zawodnika. Przedpełski: "Dla mnie to jest śmieszne. Kolega z pary mi przeszkadza, gdyby nie to, to przywiózłbym "trójkę". Jestem szybki, ale nie jadę. Chłopacy powalczyli - OK, ale ja siedzę jak na tykającej bombie. Jest wykluczenie - i w następnych biegach nie jadę. Muszę być ostrożny". Na razie - jeśli mam dobre informacje - tak był poirytowany, że nawet własnych kibiców olał i nie wyszedł z zespołem podziękować za doping. - Sam nie wie, czego się spodziewać ze strony sztabu - z eksperckiego fotela podsumował Robert Kościecha.
Ale Kościechy już w Toruniu nie lubią. Antytoruński jest, nieobiektywny, mści się. Tak piszą obiektywni kibice z Torunia. Pamiętam, jak ten Kościecha biegał po torach meczowych rywali "Aniołów", wykłócał się z sędziami, komisarzami, dziury pokazywał. Wtedy "cała Polska" gwizdała na zbyt toruńskiego Kościechę, bronili go "obiektywni z Torunia". Teraz jest za mało toruński. I jak tu dogodzić? Tak obiektywnie.
Frątczakowi upiekło się z tym Holderem, niczym Marcysi wielkanocne ciasto. Powtórzył manewr z meczu z Wrocławiem, kiedy wypuścił Jacka dopiero w 3. serii startów. Tym razem skutecznie. Gdyby to nie wypaliło, Przedpełski miałby ważki argument. Teraz Frątczaka broni wynik. A "tykająca bomba" wciąż tyka. W takim układzie personalnym chyba tylko czyjaś kontuzja - odpukać - może to zmienić. Każdy chce jeździć, każdy chce zarabiać, każdy ma swoje ambicje. A i sponsorów hasłem "stoję w parkingu, wrzucam na insta i co jakiś czas udzielam wywiadu" raczej się nie zadowoli. Tylko czekać, aż taki odstawiony zerknie w punktację i chlapnie coś o "świętej krowie" z wysokiem kontraktem, która jest nietykalna, bo była u góry listy życzeń obecnego menago. Na razie wszyscy jeszcze mają nadzieje to dopiero cztery mecze. Wraz z umykającym sezonem postawy zazwyczaj się radykalizują.
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
Piękny mecz w Częstochowie wygrał Lindgren (kolejny komplecik), niesamowite niebo nad lwią Areną i pewien kibic - zdaje się, że nawet z Wrocławia - który podsumował wydarzenia słowami: "Na tych rakietach Lindgrena to i Świącik by coś dowiózł. I to ten stary". Po 21 wyścigach Szwed legitymuje się średnią 2,905. To barbarzyńska średnia. Czekamy na pojedynki z Pawlickim.
Rozgorzeje pewnie wymiana opinii o interpretację tego 49:41. Dużo to czy mało? Wydaje mi się, że ten rezultat idealnie oddał różnicę między obiema ekipami tego dnia. Własny tor przy rozsądnym menadżerze i braku zawirowań pogodowych to spory atut, ale pamiętajmy, że mając 2-3 wysokiej klasy zawodników zawsze łatwiej niwelować straty "taktycznymi", niż w pocie czoła budować przewagę, kiedy punktować muszą wszyscy. W tym aspekcie Sparta poległa z kretesem. Seniorzy Włókniarza - dwa zera, seniorzy WTS - aż 7. Dziura w pierwszej parze, dziura w drugiej parze, drugi junior z (t,0,w). Co będzie, kiedy role się odwrócą i to wrocławianie będą musieli dyktować tempo, a Cieślak w dogodnej chwili będzie mógł wypuszczać Lindgrena i Madsena?
Oberwie się niechybnie Dobruckiemu za bieg 13. i czwartą szansę daną Milíkowi (0,3,0,0). Aż prosiło się o Woffindena i podwójną taktyczną. Tai pojechał jedynie 5 razy, ale trzeba zauważyć, że i on osłabł w drugiej fazie meczu. Niczym w finałach 2017, gdzie też początki miał świetne, a im później, tym było gorzej. Pewnie trener wierzył, że świetny zazwyczaj na takich torach Czech "zaskoczy". Nie takie bywały za Dobruckiego historie. Przypomnijmy półfinał rok temu w Gorzowie. Wtedy w beznadziejnej, wydawało się, sytuacji musiał liczyć na Dróżdża. I Dróżdż wygrał z Kasprzakiem. A za chwilę Sparta wygrała awans, bo na resztę biegów obsada już była. Teraz młody wrocławianin nawet nie powąchał szlaki. A jeśli nie w Częstochowie, gdzie stawiał pierwsze kroki i notował już dobre występy (8+1 w Ekstralidze 2017!), to może być mu ciężko...
  Lubię
  Nie lubię
© 2002-2024 Zuzelend.com