Zostań naszym Fanem!
ZALOGUJ SIĘ: 
Polecamy
Norbert Krakowiak: Trzeba być silnym od początku do końca
 12.08.2019 22:57
W ramach XIV kolejki PGE Ekstraligi Stelmet Falubaz Zielona Góra podejmował na swoim obiekcie ekipę Betard Sparty Wrocław. Zielonogórzanie ulegli w stosunku 44:46. Dwa punkty do dorobku zespołu dorzucił junior Falubazu - Norbert Krakowiak. Mimo porażki zawodnik znalazł w niedzielnym pojedynku kilka pozytywów.

- Przyjechał wicelider, z którym wydawało się, że Falubaz ma jeszcze szansę powalczyć o drugie miejsce w tabeli po fazie zasadniczej. Mamy chyba małą niespodziankę?

- Dokładnie. Problemem był początek spotkania. Wrocławianie mieli przewagę od początku. Skończyło się na dwóch punktach, ale właśnie te pierwsze biegi zaważyły. Nie ma co się też tłumaczyć. Wydaje mi się, że warunki mieliśmy podobne jak na treningu. Szkoda tych punktów do tabeli, ale ważne, że jesteśmy w play-offach. Trzeba wszystko przeanalizować i postarać się, żeby w tej decydującej rundzie było dużo lepiej.

 

- Od początku sezonu nie było meczu, w której Falubaz na swoim torze zanotowałby lepszą pierwszą część spotkania, niż drugą. Tym razem wspominasz, że tor był podobny do tego, jaki był na treningu. Co zatem zadecydowało o słabszym początku spotkania?

- Ciężko powiedzieć. Można cieszyć się z tego, że potrafimy reagować na to, co dzieje się złego na początku. Jeśli chce się walczyć o Mistrzostwo Polski, czy w ogóle o medale, to trzeba faktycznie być silnym od początku do końca. Na pewno będzie to analizowane. Każdy musi skupić się również na sobie indywidualnie. Są zawodnicy, którzy pojechali naprawdę świetnie.

 

- Mówiąc o indywidualnych występach, strasznie mocno rzucała się w oczy dzisiejsza postawa Nickiego Pedersena, który był dziś desygnowany jako prowadzący parę z juniorem. Czy jako kolega z pary wiesz z jakimi problemami się borykał?

- Wina leży w sprzęcie. Nicki jest takiej klasy zawodnikiem, że świetnie umie wykorzystywać motocykl. Jest w końcu trzykrotnym mistrzem świata. Ewidentnie problem leżał w motocyklach. Trzykrotny mistrz świata na pewno ten problem zażegna.

 

- Kontynuując indywidualne kwestie, chciałbym omówić sytuację z biegu młodzieżowego. Jesteś najpewniejszym juniorem na domowym torze, a została za Ciebie dokonana zmiana. Jaki jest Twój punkt widzenia na tę sytuację?

- Miałem dziś startować z pól zewnętrznych. Wydaje mi się, że w sytuacji, kiedy mamy pewne play-offy, trener miał pewien komfort. Mógł sobie sprawdzić inne rozwiązania. Ja byłem gotowy, ale obrażać się na to nie będę. Miałem dwa wyścigi, w których mogłem dobrze się zaprezentować.

 

- I chyba się to udało, szczególnie patrząc na ten Twój drugi start?

- Myślę, że tak. Wyjechałem na chwilę przed Taia. Różnica prędkości była tak duża, że nie było co nawet zrobić. Bardzo fajny bieg. Myślę, że jeden z ciekawszych w tym sezonie.

 

- Twoja walka z Maksymem Drabikiem pozytywnie wpłynęła też na pozycję Piotra Protasiewicza w tym wyścigu. Było widać, że szukałeś go wzrokiem.

- W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że nie byłem zbyt szybki. Wiedziałem, że jak pomogę kapitanowi, to mi też będzie łatwiej. We dwóch wjeżdżaliśmy w krawężnik. Kapitan przeszkodził Maksymowi, fajnie się to ułożyło i dowieźliśmy 3:3.

 

- Mimo porażki są wobec tego jakieś pozytywne akcenty.

- Ostatni bieg na plus. Warto wspomnieć też, że na ostatni wyścig poszła duża zmiana ustawień w moim motocyklu. Szczerze taka, której nigdy tu nie testowałem i się okazało, że to prawidłowy kierunek. Fajnie, że to zagrało. Szkoda, że tak późno, ale mam teraz alternatywne rozwiązanie na następne pojedynki.

 

- Każdy bał się trafić w play-offach na Fogo Unię Leszno. Po powrocie Taia Woffindena do składu Betard Sparty trudno chyba stwierdzić kto będzie trudniejszym rywalem?

- Taka prawda. Mecz we Wrocławiu nie był zły w naszym wykonaniu. Wtedy moja jazda też nie wyglądała tak, jak teraz. To, że u siebie czasem się męczymy, wcale nie oznacza, że na wyjazdach nie możemy być mocniejsi niż na naszym torze. Dziwnie to brzmi, ale może faktycznie tak będzie.

 

- Już w najbliższą niedzielę wyjazd do Torunia z drużyną, która przegrała 12 z 13 spotkań. Chyba głupio byłoby nie zdobyć tam kompletu punktów?

- Na pewno, ale w sporcie wszystko jest dziś możliwe. Nie będziemy ich lekceważyć, trzeba jechać tam skoncentrowanym i zrobić swoje.

 

- Najlepszym przykładem nieprzewidywalności sportu jest chociażby dzisiejszy wynik Przemysława Liszki. Można powiedzieć, że zawodnik meczu, prawda?

- Dokładnie. Jeden zawodnik zaskoczy i wynik może wyglądać odwrotnie. Dobre starty, dobra jazda i zdobył bardzo cenne punkty dla swojego zespołu.

 

- Dzięki za rozmowę.

- Dziękuję.

Wiktor Skowron (za: inf. własna)
Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?
TAK NIE
Komentarze (0)
Nie ma komentarzy związanych z tym artykułem. Twoja opinia może być pierwsza.
© 2002-2024 Zuzelend.com