Zostań naszym Fanem!
ZALOGUJ SIĘ: 
Polecamy
Paweł Miesiąc: Stale podwyższam swój poziom jazdy
 15.12.2019 13:40
Czwarty z rzędu i siódmy w karierze sezon w żółto-biało-niebieskich barwach odjedzie w 2020 roku Paweł Miesiąc. Dziś 34-letni wychowanek rzeszowskiej Stali ma za sobą udane występy w PGE Ekstralidze. Sezon 2019 ukończył ze średnią 1,623 pkt./bieg. Żużlowiec udzielił wywiadu mediom klubowym Speed Car Motoru Lublin.

Miałeś okazję, by dobrze wypocząć po sezonie 2019?


Właściwie to nie miałem wakacji z prawdziwego zdarzenia, podczas których poleciałbym gdzieś i odpoczął. Niewykluczone jednak, że jeszcze znajdę na to czas. Póki co, normalnie przygotowuje się do nowego sezonu, trenuje i pracuje nad sprzętem. Wiadomo, że mam trochę więcej luzu i czasu wolnego, ale cały czas działamy. Sprzęt zaczyna się kompletować, silniki mam już zamówione, także wszystko idzie w dobrym kierunku.

 

Planujesz dużo zmian sprzętowych w nadchodzącym roku?


Dojdą nowe jednostki jeśli chodzi o silniki, ale nie będzie żadnej rewolucji. Zmiana tunera też nie wchodzi w grę. Od kilku lat stale podwyższam swój poziom jazdy i tego się trzymam.

 

Miałeś sporo powodów do satysfakcji w sezonie 2019. Jesteś z niego zadowolony?


Na pewno tak. Muszę jednak pracować nad tym, by nie było słabszych momentów. Wiem, że pewnych rzeczy nie da się ominąć, bo to tylko sport, ale dążę do tego, by wszystko wyglądało jak najlepiej.

 

Od początku minionego sezonu wiele osób określało cię mianem odkrycia PGE Ekstraligi, ale kibice, którzy cię dobrze znają wiedzieli, że po prostu robiłeś to, co zwykle, czyli w każdym biegu od początku do końca walczyłeś o punkty.


Rzeczywiście, można powiedzieć, że robiłem swoje i tak będzie nadal. Chcę utrzymać się na tak dobrym poziomie, żebym był z siebie zadowolony ja, a także kibice, sponsorzy i działacze.

 

A czy duży szum wokół twojej osoby w trakcie mijającego roku trochę ci przeszkadzał?


To zainteresowanie nie wzięło się znikąd, tylko szło w parze z dobrą jazdą. Wiele osób chciało się dowiedzieć, co za tym stoi. Nie było na mnie żadnej presji i podchodziłem do całej tej sytuacji normalnie.

 

Coraz częściej w kontekście Speed Car Motoru Lublin mówi się o walce o play-offy. Jak do tego podchodzisz?


Stawiamy sobie cel, by awansować do najlepszej czwórki. Jesteśmy ambitną drużyną, która chce ten plan zrealizować.

 

Przed rozpoczęciem zeszłego sezonu skazywano was na pożarcie, a tymczasem Mikkel Michelsen oraz Grigorij Łaguta sięgnęli po medale mistrzostw Europy, Wiktor Lampart odniósł wiele sukcesów jako młodzieżowiec, a ty byłeś uznawany za objawienie rozgrywek. Speed Car Motor się utrzymał i pokazał, że jest silny. Teraz chyba nikt nie będzie was lekceważył?


Dokładnie. Pomimo tego, że Lublin wrócił na mapę PGE Ekstraligi po bardzo długim czasie, to pokazaliśmy, że niejednemu możemy utrzeć nosa. W wielu momentach było gorąco. Teraz na pewno będziemy postrzegani inaczej, jako bardziej doświadczony zespół. Sezon pokaże, jak to wszystko poskutkuje zarówno na nas samych, jak i na rywalach. Presja przed startem rozgrywek pojawia się co roku, niezależnie od tego na którym poziomie ligowym jeździsz. Nie trzeba jednak o tym myśleć, tylko należy się skupić na przygotowaniach, a później najważniejsze to trafić ze sprzętem.

 

                                             fot. Andrzej Mitura

Marcin Góreczny (za: motorlublin.com.pl)
Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?
TAK NIE
Komentarze (36)
5 lat temu
Trener żadnych nazwisk nie wymienił, ale wiadomo jest, iż jednym z najcięższych żużlowców w światowej czołówce jest Matej Żagar, którego waga przy wzroście 185 cm, oscyluje w granicach 72-74 kg. - Jakbym miał ważyć tak jak inni, czyli około 60 kilo, to wyglądałbym jak ofiara głodu - już trzy lata temu ironizował Słoweniec.

Teraz frustracja jego i innych wysokich żużlowców, do których należą m.in.: Przemysław Pawlicki (186 cm) czy Peter Kildemand (180 cm), może jeszcze bardziej wzrosnąć, bo zmiana techniki startu, to nie jest taka prosta sprawa.

- Wszystko jest fajnie w warunkach niewymuszonych. Gdy zawodnik na treningu np. sam się układa do startu i puszcza sobie sprzęgło w dowolnym momencie. Wystarczy jednak dodać element taśmy startowej, a stare nawyki wracają. W trakcie meczu jeszcze trudniej będzie zawodnikom nad tym zapanować. Niektórzy pewne automatyzmy wypracowywali przecież przez wiele lat - powiedział Chomski.

Część ekspertów jest przekonana, że limitery mogą doprowadzić do przetasowań w żużlowej hierarchii. Innego zdania jest Piotr Świderski. Zdaniem trenera PGG ROW-u ich wprowadzenia zawodnicy nawet nie zauważą. - Z tego co się orientuję mało zawodników obecnie startuje z takiego pełnego gazu. 13500 to są moim zdaniem takie granice obrotów, które większość zawodników wkręca na starcie. Dlatego jak dla mnie jest to taka zmiana, dla zmiany. Nikt jej specjalnie nie odczuje - skomentował.
  Lubię
  Nie lubię
5 lat temu

‹ wróć

- Dla zawodników startujących z tzw. małego lub średniego gazu, zmiana ta nie będzie w żaden sposób zauważalna, natomiast zawodnicy startujący z pełnego gazu będą musieli nieco zmienić swój styl startowania - wyjaśnili za pośrednictwem profilu na facebooku przedstawiciele Kowalski Racing, czyli firmy najlepszego żużlowego tunera świata, Ryszarda Kowalskiego.

Kiedyś większość żużlowców startowała z tzw. pełnego gazu. Teraz spora część operuje gazem bardzo delikatnie. - Obecnie silniki mają parę tysięcy więcej obrotów niż jeszcze kilka lat temu, więcej niż potrzeba. Dlatego zawodnicy tak sobie wykombinowali, że nie kręcą już tego gazu na maksa, tylko tyle ile potrzeba - wyjaśnił trener PGG ROW-u Rybnik, Piotr Świderski.

Najważniejszym klientem wspomnianego Kowalskiego jest Bartosz Zmarzlik. Czy mistrz świata może mieć problemy przez limitery? - O niego akurat w tym kontekście najmniej się martwię - stwierdził klubowy trener Polaka, Stanisław Chomski. - Bartek startuje z pełnego gazu niezwykle rzadko. Tylko gdy nie trafi z ustawieniami, albo tor jest mocno przyczepny. Na pewno spory problem natomiast będą mieli wysocy i co za tym idzie ciężcy zawodnicy - dodał szkoleniowiec truly.work Stali Gorzów.
  Lubię
  Nie lubię
5 lat temu
milan 0-0
united 1-1
zenua
  Lubię
  Nie lubię
5 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
To jak. Ile Everton prowadzi?
1-1 i dzieki var
podarowali bramke ewerotnoiwi niestty
  Lubię
  Nie lubię
5 lat temu
To jak. Ile Everton prowadzi?
  Lubię
  Nie lubię
5 lat temu
https://twitter.com/i/status/1206226713836802049
  Lubię
  Nie lubię
5 lat temu
https://twitter.com/i/status/1206223865606598656
  Lubię
  Nie lubię
5 lat temu
https://twitter.com/i/status/1206224255769182208
  Lubię
  Nie lubię
5 lat temu
https://twitter.com/i/status/1204881175195668482
  Lubię
  Nie lubię
5 lat temu
Junior wskazał także kluczowy moment w tegorocznym sezonie, który przesądził o braku awansu GKM-u do fazy play-off. - Wiadomo, że najważniejszy był mecz w Grudziądzu z Zieloną Górą, bo to był nasz bezpośredni rywal w walce o play-off. Potem mieliśmy szansę jeszcze w Częstochowie, ale każdy jest u siebie mocny i nie daliśmy rady. Pogubiliśmy te punkty. Nie wykorzystaliśmy szansy na wygraną w Lublinie, czy też na choćby jeden punkt we Wrocławiu. Zabrakło niewiele i w przyszłym roku musimy być jeszcze skuteczniejsi.- zauważa.

Turowski w sezonie 2020 nadal będzie startował tylko na silnikach Ryszarda Kowalskiego, które w tym roku spisywały się bardzo dobrze. Mimo dobrej formy, torunianin nie dostał powołania do młodzieżowej kadry Polski. - Nie ma co rozgrzebywać tego tematu. Trener uznał, że na powołanie zasługują inni koledzy i nie mogę mieć o to żalu. Fajnie byłoby reprezentować nasz kraj, ale to motywacja do dalszej ciężkiej pracy, żeby pokazać się z jeszcze lepszej strony i dostać się do kadry w przyszłości – komentuje zawodnik, który już szlifuje swoją formę fizyczną przed nadchodzącym sezonem. - Zajęcia odbywają się w Toruniu, a oprócz siłowni i basenu planuję treningi kickboxingu. Będę jeździł też na motocrossie – kończy Marcin Turowski.
  Lubię
  Nie lubię
© 2002-2024 Zuzelend.com