Zostań naszym Fanem!
ZALOGUJ SIĘ: 
Polecamy
Sezon 2012 w wykonaniu Betardu Sparty Wrocław
 18.12.2012 18:56
Betard Sparta Wrocław sezonu 2012 na pewno nie zaliczy do udanych. Na początku ciosem okazało się odejście z drużyny wychowanka, a zarazem Indywidualnego Mistrza Świata Juniorów Macieja Janowskiego. W trakcie sezonu we znaki dał się szereg kontuzji i tragiczny wypadek Ś.p.Lee Richardsona. Na koniec wrocławska drużyna musiała stoczyć ?bratobójczy? pojedynek o byt w Ekstralidze z Gdańskim Wybrzeżem.

 

W trakcie okna transferowego stało się to, o czym mówiono od dawna. Ulubieniec wrocławskich kibiców Maciej Janowski, idąc w ślady swojego mentora Grega Hancocka i jednego z najlepszych polskich trenerów Marka Cieślaka, podpisał kontrakt z Tauronem Azoty Tarnów. Juniorka Betardu Sparty Wrocław automatycznie straciła na wartości, bowiem duet MalitowskiDolny nie gwarantował wielkich zdobyczy punktowych. 
Kontuzjowany Piotr Świderski oraz Adam Shields również opuścili wrocławską drużynę. Betard Sparta Wrocław potrzebowała zatem kilku wzmocnień. Okazali się nimi Nicolai Klindt, Tai Woffinden, Sebastian Ułamek oraz Fredrik Lindgren, który zastąpił wypożyczonego do Włókniarza Częstochowa Kennetha Bjerre.
 
Początek sezonu pokazał, że Betard Sparta mimo wyrównanego i walecznego składu, o najwyższe cele walczyć nie będzie. Wysokie przegrane w Tarnowie oraz w Lesznie tylko potwierdziły, że drużyna zupełnie nie radzi sobie na wyjazdach.Optymistycznie za to spoglądano na mecze we Wrocławiu. Wyrównany mecz z bardzo solidnym gorzowskim zespołem, a potem kilkunastopunktowa wygrana z  Lotosem Wybrzeże Gdańsk tylko potwierdziły te spekulacje. 
 
Udany początek sezonu zanotował Nicolai Klindt. Duńczyk w meczu przeciwko Unii Leszno i Tauronowi Azoty Tarnów był jednym z liderów wrocławskiej drużyny. Wydawało się zatem, że razem z TaiemWoffindenem będą tworzyć bardzo solidną drugą linię drużyny. Niestety, Duńczyk uległ wypadkowi, którego wynikiem była kontuzja łopatki wykluczająca go z jazdy do końca sezonu. 
 
Majowy mecz pomiędzy Betard Spartą Wrocław a PGE Marmą Rzeszów przyniósł wiele smutku w żużlowym światku. Już w trzecim biegu z wielkim impetem o drewnianą bandę uderzył Ś.p. Lee Richardson. Jak się potem okazało, Anglik doznał krwotoku wewnętrznego i zmarł. Po jakimś czasie we Wrocławiu pojawił się pomysł, aby rondo przy Stadionie Olimpijskim nazwać imieniem tragicznie zmarłego żużlowca. Wywołało to burzliwą dyskusję wśród kibiców. Jedni twierdzili, że Lee powinien dostąpić takiego zaszczytu ze względu na życie oddane na torze, inni zaś, z całym szacunkiem do Lee, mówili, że są inni bardziej zasłużeni dla wrocławskiego speedwaya zawodnicy, którzy nie są patronatami żadnego obiektu. Do dziś owe rondo nie jest nazwane żadnym nazwiskiem. 
 
 
Środek sezonu obfitował w nieoczekiwane zwroty akcji. Niespodziewana kontuzja nadgarstka trzymającego dobrą formę Taia Woffindena pokrzyżowała nieco plany wrocławian. Żużlowcy pod wodzą Piotra Barona zaliczyli cztery porażki z rzędu, by potem wygrać trzy mecze: z Falubazem Zielona Góra, Polonią Bydgoszcz oraz Włokniarzem Częstochowa. Sezon jednak zbliżał się ku końcowi, a przed wrocławską drużyną były trzy ważne pojedynki: z Lesznem, Rzeszowem i Gdańskiem. Zakończyły się fatalnie. Betard Sparta zdobyła tylko 2 punkty do ligowej tabeli. Nie wróżyło to najlepiej, bo do końca rundy zasadniczej pozostały tylko dwie kolejki, a wrocławski klub miał przed sobą pojedynki z liderami tabeli. Jak przypuszczano przegrał, a na dodatek nogę złamał młody Szwed  Denis Andersson.
 
Po remisie we Wrocławiu z Unią Leszno, wrocławscy kibice nie byli zbyt zadowoleni. Humor jednakpoprawił im kapitan wrocławskiej drużyny. Podczas finału Indywidualnych Mistrzostw Polski, rozegranegow Zielonej Górze, Tomasz Jędrzejak tylko raz oglądał plecy rywala - swojego młodszego kolegi – Bartka Zmarzlika. Tym samym zdobył pierwszy w swojej karierze tytuł Mistrza Polski. Dla wrocławskiego żużla było to tym ważniejsze, bowiem od ostatniego tytułu mistrza Polski wywalczonego w żółto-czerwonych barwach minęły aż 52 lata!
 
Mimo wielkiej waleczności na torze, Betard Sparta Wrocław zakończyła rundę zasadniczą dopiero na dziewiątym miejscu.Sytuacja klubu nie była zatem ciekawa. Czekały go dwabaraże z zaprzyjaźnionym od lat Lotosem Wybrzeże Gdańsk. Pierwszy pojedynek we Wrocławiu zakończył się zwycięstwem gospodarzy 52:38. W międzyczasie, drugiej w tym sezonie kontuzji doznał Tai Woffinden, co spowodowało, że wrocławski zespół przystąpił do rewanżu w dużym osłabieniu. Owy rewanż przyniósł wiele kontrowersji. W 13 biegu tego spotkania, najpierw na trzecim okrążeniu doszło do upadku Tomasza Jędrzejaka, a w powtórce wyścigu po ataku Sebastiana Ułamka upadł gdański junior Krystian Pieszczek, który został wykluczony z powtórki. Według niektórych niesłusznie. Betard Sparta Wrocław przegrała 50:39, jednak zdołała obronić przewagę z pierwszego meczu, jednocześnie spuszczając do pierwszej ligi przyjaciół znad morza.
 
Drugie miejsce w I lidze zajął GTŻ Grudziądz, a więc z tą drużyną przyszło Betardowi Sparcie ostatecznie rywalizować o ekstraligowy byt. Niestety, WTS do pierwszego pojedynku musiał przystąpić bez wspomnianego wcześniej Taia Woffindena. Mecz zakończył się dwunastopunktową przewagą grudziądzan, a wrocławscy kibice z niepokojem patrzyli w przyszłość. Mimo wszystko, rewanż na Stadionie Olimpijskim Betard Sparta Wrocław wygrała przewagą aż trzydziestu punktów i utrzymała się w Ekstralidze na kolejny rok. 
 
Skutkiem słabych wyników była frekwencja na Stadionie Olimpijskim. Średnio  na meczu było 4100 widzów. Niestety liczba ta, uplasowała Betard Spartę Wrocław na ostatnim miejscu w Enea Ekstralidze pod względem obecności kibiców na stadionach. Włodarze klubu chcą, aby frekwencja w przyszłym roku była większa, dlatego też planują zatrudnić specjalistę ds. marketingu. 
 
Podsumowując, Betard Sparta Wrocław nie może być zadowolona z minionego sezonu. Drużyna z aspiracjami na środek tabeli, borykała się z różnymi problemami wpisanymi w ten sport i po raz kolejny walczyła o utrzymanie w najwyższej klasie rozrywkowej. Walczyła, walczyła i wywalczyła. Ku uciesze kibiców, po 52 latach wrocławski klub doczekał się swojego, już czwartego w historii, Indywidualnego Mistrza Polski. Smutne jest jednak to, że kolejny zawodnik zostawił swoje życie na żużlowym torze.
 
Czy w przyszłym sezonie wrocławska drużyna powalczy o więcej? Przekonamy się już wkrótce. 
Mateusz Widera (za: inf. własna)
Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?
TAK NIE
Komentarze (0)
Nie ma komentarzy związanych z tym artykułem. Twoja opinia może być pierwsza.
© 2002-2024 Zuzelend.com