Zostań naszym Fanem!
ZALOGUJ SIĘ: 
vs
Dzisiaj o 14:00
Polecamy
Dariusz Ziaja ? Szprycą po oczach: Profesjonalizm po rzeszowsku
 10.04.2014 10:11
Rzeszowski klub to pewien paradoks na żużlowym nieboskłonie. Z jednej strony potężny budżet, ambitne plany, a z drugiej nieudolne prowadzenie drużyny, porażki na własne życzenie i w konsekwencji spadek.

Po spadku Stali Rzeszów do I ligi nie do końca wiadomym było co stanie się z klubem. Sterniczka rzeszowskiego klubu Marta Półtorak niejednokrotnie zapowiadała wycofanie się żużla w ogóle, po czym zmieniała zdanie. Ostatecznie właścicielka firmy Marma Polskie Folie zdecydowała się złożyć rezygnacje z funkcji prezesa spółki Speedway Stal Rzeszów.

 

Istotnym jest jednak sprawa potraktowania Rafała Okoniewskiego, który przypominam był w zeszłym sezonie kapitanem "Żurawi". Na początek szczypta historii. „Okoń” po nieudanym sezonie 2009 w barwach Stali Gorzów, przeniósł się do I-ligowej Stali, w barwach której notował stały progres formy. W sezonie 2010 wykręcił średnią 2,200, rok później w Ekstralidze 1,712, natomiast sezon 2012 zakończył ze średnią biegopunktową na poziomie 1,882.

 

W tym miejscu zaczyna się mniej przyjemna część tego felietonu, bowiem w minionym sezonie Rafał Okoniewski nie zachwycał, nie licząc kliku przebłysków i zakończył go ze średnią 1,600. Niemalże od razu po spadku rzeszowskiego klubu Okoniewski zadeklarował chęć pozostania w Stali. Jak pamiętamy lub nie, bez rezultatu okazały się próby skontaktowania się kapitana "Żurawi" z prezes Półtorak. Trudno powiedzieć jednoznacznie, czy Marta Półtorak musiała odreagować po spadku swojej drużyny, chciała odpocząć, czy miała jakiś inny powód unikania Rafała Okoniewskiego. Jedno jest pewne, brak kontaktu ze strony osoby decyzyjnej, czy to w sporcie, czy biznesie, do profesjonalnych zachowań nie należy.

 

Kolejnym rozdziałem tej jakże smutnej historii upadku polskiego żużla – bo tak śmiało można by było zatytułować ten felieton – jest publiczna „dyskusja” na linii Okoniewski-Półtorak, w której to obie strony zarzucały sobie brak dobrej woli i chęci porozumienia się. Sprawa trafiła przed Trybunał Polskiego Związku Motorowego, a dodatkowo rzeszowski klub nałożył na swojego zawodnika dotkliwą karę w wysokości 100 tysięcy złotych, rzekomo za narażenie dobrego imienia klubu.

Nie wiem, czy Państwo się ze mną zgodzą, ale klub, którego prezes nie odbiera przez kilka miesięcy telefonu od swojego pracownika, po czym toczy z nim publiczną batalię, obniżając kwotę wynagrodzenia i nakładając kary, dobre imię stracił już dawno. W tym miejscu warto przypomnieć chociażby sytuację w meczu z Lesznem, gdzie oba kluby, rzeszowski i leszczyński, były w pewnym momencie na ustach całej żużlowej Polski za sprawą sławetnego meczu wygranego przez "Byki" 75:0.

 

Na dzień dzisiejszy Rafał Okoniewski chce rozwiązania kontraktu ze Stalą Rzeszów, z kolei Marta Półtorak utrzymuje, że dla Okonia ciągle jest miejsce w składzie Żurawi na przyszły sezon, pod warunkiem, że ten spuści z tonu jeżeli chodzi o żądania finansowe. Co by jeszcze nie napisać, o tej sprawie, jak na przykład to, że pewnie prawda leży gdzieś pośrodku, to sposób potraktowania własnego zawodnika, w jakim to uczyniła prezes Marta Półtorak, jest co najmniej krzywdzący i to ten fakt najbardziej szarga dobre imię klubu.

Dariusz Ziaja (za: inf. własna)
Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?
TAK NIE
Komentarze (0)
Nie ma komentarzy związanych z tym artykułem. Twoja opinia może być pierwsza.
© 2002-2024 Zuzelend.com