Zostań naszym Fanem!
ZALOGUJ SIĘ: 
vs
Dzisiaj o 18:00
Polecamy
Jakub Jamróg: Mogę, ale nic nie muszę
 29.05.2018 23:06
W niedzielny wieczór Grupa Azoty Unia Tarnów walczyła o ligowe punkty z Fogo Unią Leszno. Mecz zakończył się pewnym zwycięstwem gospodarzy w stosunku 55:35. Jednym z liderów drużyny gości był Jakub Jamróg, który na swoim koncie zapisał 11 punktów i bonus.
Zawodnik po meczu przyznał, że w sezonie 2018 osiągnął jeden ze swoich celów. Jakub Jamróg zaznaczył, że nie pamięta kiedy ostatni raz rywalizował na stadionie im. Alfreda Smoczyka - W tym roku osiągnąłem jeden z moich celów, czyli jazda w PGE Ekstralidze. Cieszę się z tego, że mogę tu jeździć, jest to jedno z moich marzeń. Mam o wiele mniejszą presję, niż jazda na zapleczu Ekstraligi. Tutaj mogę, ale nic nie muszę. Doświadczenia z toru w Lesznie nie mam prawie żadnego, a udało mi się osiągnąć przyzwoity wynik. Sporadycznie jeździłem na stadionie im. Alfreda Smoczyka w zawodach młodzieżowych, ale nawet nie pamiętam kiedy to było ostatni raz.
 
Dobry wynik podczas niedzielnego spotkania to zasługa Nickiego Pedersena i Jacka Rempały - Mamy w drużynie Nikiego Pedresena, który jeździł w Lesznie parę lat, który podpowiedział nam trochę jak tor może się zmieniać. Mam w zespole Jacka Rempałę, który ma sporą wiedzę na temat leszczyńskiego toru. Te dwie osoby mi na początku zawodów pomogły z ustawieniami, później delikatnie je tylko korygowaliśmy. Z Jackiem Rempałą współpracuję od 2012 roku. Przygotowuje mi sprzęt, mam od niego cztery silniki. Oczywiście sprzęt mam też od innych, ale z Jackiem współpracuje mi się bardzo dobrze. Jeździ ze mną na zawody, dużo rozmawiamy i wyciągamy z tego pozytywne wnioski - przyznał Jakub Jamróg.
 
Tarnowianie podczas rewanżowego spotkania będą starali się wygrać z do tej pory nie pokonaną Fogo Unią Leszno. Jakub Jamróg przyznał, że żużel jest nieprzewidywalny i należy brać każdą ewentualność pod uwagę - Będziemy w rewanżowym spotkaniu starali się osiągnąć dobry wynik. Znam jednak takie przypadki, że wygrywaliśmy na wyjeździe, popadaliśmy w huraoptymizm, a jak przychodziło do rewanżu to ta drużyna wygrywała na naszym torze. Musimy być bardzo czujni, bo żużel jest tak nieprzewidywalnym sportem. Leszno na torze w Tarnowie może nas pokonać jeszcze większą zdobyczą punktową. Wierzę jednak, że rewanż rozegramy na swoją korzyść, będziemy przede wszystkim starali się wykorzystać specyfikę tarnowskiego toru.
 
Jakub Jamróg nie miał wielu okazji do startu w parze z Viktorem Kulakovem, a jak przyznał zawodnik nieporozumienia w pierwszej gonitwie są jego winą - Miałem mało okazji do jazdy w parze z Viktorek Kulakovem. W pierwszym biegu bardzo mu przeszkadzałem i była to moja wina. Byłem święcie przekonany, że goni mnie Piotrek Pawlicki, widziałem nawet cień jak mnie wyprzedzał po dużej, zacząłem zajeżdżać drogę. Nawet nie obejrzałem się do tyłu tylko mknąłem do przodu. 
Dominika Bajer (za: inf. własna)
Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?
TAK NIE
Komentarze (188)
6 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
u nas majorka
https://www.youtube.com/watch?v=V-VYrbuTmEE
\o/
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
Szczerze miałem dość tego skwaru, dobrze że pada ale mógłby sam deszcz a nie grad xD
no przydaloby sie troche deszcu
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
Nie dojdzie do skutku zaplanowane na czwartek spotkanie SGB Premiership na Abbey Stadium, gdzie miejscowe Swindon Robins miało podjąć Belle Vue Aces. Na przeszkodzie w organizacji spotkania stanęły niesprzyjające warunki atmosferyczne. Ponadto zapowiadane są dalsze opady deszczu w Swindon.
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
Szczerze miałem dość tego skwaru, dobrze że pada ale mógłby sam deszcz a nie grad xD
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
Każdy zawodnik wchodził w asyście kontrolera, który miał obowiązek sprawdzić (na własne oczy), że dana próbka pochodzi od tego, a nie innego żużlowca. To mało komfortowa sytuacja, ale kontroler musi mieć pewność, że do pojemnika nie została wlana jakaś inna próbka, ewentualnie soczek w wiadomym kolorze.
Warto dodać, że czas na sikanie jest nieograniczony. Przyjść do punktu kontroli trzeba szybko, ale wyjść z niego można nawet po 10 godzinach. Wiemy, że takie przypadki się zdarzają, choć w przypadku meczu Włókniarz - Get Well nie miały one miejsca.
W tym roku mieliśmy pierwszą kontrolę, ale nie ostatnią, bo POLADA, w ramach współpracy z Ekstraligą Żużlową, zobowiązała się do pewnej liczby badań. Druga część sezonu będzie w nie obfitowała. Według nowych procedur próbki pobrane w niedzielę, w poniedziałek trafiają do analizy do laboratorium, a w piątek mają być znane wyniki.
Jeśli ktoś wpadnie, to nie będzie takiej dyskusji jak rok temu w sprawie Łaguty. Ten po feralnej kontroli zaliczył jeszcze dwa mecze, a kiedy później podano wyniki, to zastanawiano się, czy kasować tylko punkty zawodnika ze spotkania objętego badaniem, czy z późniejszych także. Teraz tego nie będzie. Kasowanie będzie dotyczyło wyłącznie jednego spotkania.
PS. POLADA zobowiązała się, że w tym roku przeprowadzi 70 badań na zawodach żużlowych. Na razie zrobiła cztery. W ciemno można założyć, że antydopingówka pojawi się na finale IMP. Inni nie znają dnia ani godziny.
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
Rok temu, w trakcie kontroli, na której wpadł Grigorij Łaguta, Michał Finfa, menedżer Włókniarza, omyłkowo odkrył karteczki (robił to pierwszy raz i nie znał procedury) i zarządzono ponowne losowanie. Ciekawostką jest fakt, co pan Michał nam zdradził, że w pierwszym losowaniu nie wybrał karteczki z numerem 5, który oznaczał Łagutę. Miał więc Grigorij niesamowitego pecha. Wpadł bowiem przy drugim podejściu, a gdyby go nie było, w ogóle nie byłby sprawdzany.
Kończąc wątek losowania, warto nadmienić, iż "lotna brygada" może też wskazać palcem tych, którzy pójdą do badania. Jeśli są podejrzenia w stosunku do jakiegoś zawodnika, bo dziwnie się zachowuje, albo był na niego jakiś donos, to POLADA nie musi się bawić w losowanie numerków
Rok temu, w trakcie kontroli, na której wpadł Grigorij Łaguta, Michał Finfa, menedżer Włókniarza, omyłkowo odkrył karteczki (robił to pierwszy raz i nie znał procedury) i zarządzono ponowne losowanie. Ciekawostką jest fakt, co pan Michał nam zdradził, że w pierwszym losowaniu nie wybrał karteczki z numerem 5, który oznaczał Łagutę. Miał więc Grigorij niesamowitego pecha. Wpadł bowiem przy drugim podejściu, a gdyby go nie było, w ogóle nie byłby sprawdzany.
Kończąc wątek losowania, warto nadmienić, iż "lotna brygada" może też wskazać palcem tych, którzy pójdą do badania. Jeśli są podejrzenia w stosunku do jakiegoś zawodnika, bo dziwnie się zachowuje, albo był na niego jakiś donos, to POLADA nie musi się bawić w losowanie numerków
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
Pierwsza w tym roku kontrola antydopingowa za nami. Trwała długo, bo prawie do północy. Problem z oddaniem moczu miał Chris Holder. Australijczyk wypił dwa litry wody, ale dopiero po prawie 4 godzinach poczuł potrzebę pójścia za potrzebą. To się zdarza. Oczywiście nie wszystkim. Adrianowi Miedzińskiemu wystarczył soczek od sponsora.
Zacznijmy od tego, że POLADA sama wyznacza sobie spotkanie, na którym przeprowadzi kontrolę. PZM, GKSŻ bądź Ekstraliga Żużlowa mogą zasugerować wizytę na tym czy innym meczu, ale polska antydopingówka wcale nie musi brać tych sugestii pod uwagę. Może też, i tak było w przypadku spotkania forBET Włókniarz Częstochowa - Get Well Toruń, samemu dokonać wyboru. Zainteresowani nie są jednak informowani. Kontrola jest przeprowadzana z zaskoczenia.
Jeszcze przed meczem losuje się zawodników, którzy zostaną poddani kontroli. Biorą w tym udział kierownicy drużyn. Każdy z nich wybiera dwie z ośmiu karteczek z numerami oznaczającymi konkretnego żużlowca. Jak wiemy, w Częstochowie wylosowano 12 (Miedziński) i 15 (Michał Gruchalski) z Włókniarza oraz 4 (Niels Kristian Iversen) i 5 (Ch. Holder) z Get Well. Zasadniczo numerek odpowiada temu z plastronu zawodnika.
Nazwiska wylosowanych nie są jednak ogłaszane przed meczem. Karteczka z numerem w ogóle nie jest otwierana. Zaraz po jej wybraniu jest ona wkładana do koperty. Dopiero po zawodach jest ona otwierana i wówczas okazuje się, kto idzie sikać. Do tego momentu nikt, nawet kontrolerzy, nie zna nazwisk badanyc
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
u nas majorka
Nadciągnęły chmury zza Warty to od Falusów przyszło xD
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
u nas masakra
Znaczy sie rzadzia :D
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
Współczuje, chyba żeś zwolennik takiego skwarczycha jest
mzoe dojdzie w nocy do nas
  Lubię
  Nie lubię
© 2002-2024 Zuzelend.com