Zostań naszym Fanem!
ZALOGUJ SIĘ: 
Polecamy
Odchudzić kalendarz
 07.07.2019 13:08
Myślę, że nasi czytelnicy za chwilę wyjdą z zestawieniem zawodów ich zdaniem zbędnych. Mnie do napisania tego krótkiego tekstu skłoniła niedawna informacja o liście startowej Indywidualnych Międzynarodowych Mistrzostw Ekstraligi. To właśnie te zawody oraz Puchar Nice 1. Ligi Żużlowej stanowią punkt wyjścia mojej refleksji.

W roku 2016 miałem okazję obserwować zawody o tytuł najlepszego żużlowca zaplecza PGE Ekstraligi. Reklama i otoczka były profesjonalne, głód speedway’a na Lubelszczyźnie w tamtym czasie ogromny, więc frekwencja może nie powalała, ale i pustek na trybunach nie było. Na wydarzenie zabrałem znajomego, który chciał zasmakować sportu żużlowego, lecz nie była to promocja udana. Jeszcze przed rozpoczęciem zawodów mieliśmy komunikaty z parku maszyn, że bodajże trzech jeźdźców (przeważnie z Daugavpils) zgłosiło niedyspozycję, a same wyścigi poza unoszącym się kurzem z prawdziwym ściganiem nie miały wiele wspólnego. Ot wyjście spod taśmy, pierwszy łuk,  jazda gęsiego i czasem dla urozmaicenia jakiś defekt. Olśnienia doznałem przy wręczaniu nagród. Triumfator turnieju Robert Miśkowiak otrzymał za swój wyczyn całe 5 000 zł (słownie: pięć tysięcy złotych). Po co to wszystko? Nie dziwie się, że mocno eksploatowani żużlowcy woleliby odpocząć, spędzić czas z bliskimi, oddać silniki do serwisu niż podejmować trudy podróży i mimo wszystko ryzykować uraz mogący zniszczyć ich sezon, a może całą karierę.

 

W żużlu mamy ligę, Grand Prix, może rozkręci się SEC, są Indywidualne Mistrzostwa Polski, turnieje o złoty, srebrny i brązowy kask, rozgrywki juniorskie i chyba wystarczy. Zawody drużynowe, np. Puchar Świata popisowo zniszczono serwując nam jakiegoś dziwoląga pod nazwą Speedway of Nations. Niektóre mecze międzypaństwowe są również organizowane na siłę i nie wiadomo czemu służą. Dodam, że inne dyscypliny sportowe borykają się z podobnym problemem przesytu. W piłce nożnej mamy mało kogo interesujące mecze o „superpuchar”, które jedynie z nazwy wyglądają przyciągająco. W rozgrywanym właśnie Copa America drużyny nie mają ochoty grać o trzecie miejsce i rozważają wystawienie mocno rezerwowych składów.

 

Jeśli władzom i sponsorom poszczególnych lig zależy na promocji to myślę, że wystarczyłyby jakieś spotkania z najlepszymi zawodnikami niekoniecznie w formie zawodów na torze. Takie działania marketingowe można spokojnie wpisać jako obowiązek zawodników i tyle, bo nie ma sensu męczyć sportowców i widzów.

 

Podobał Ci się ten artykuł?
Daj plusa autorowi, by zwiększyć jego szanse na nagrodę!
Aktualna ocena: 2
Marcin Góreczny (za: inf. własna)
Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?
TAK NIE
Komentarze (1)
5 lat temu
Konto usunięte
odchudził bym jeszcze GP
Szwedzka wiocha organizuje jedną z rund, po co i dla kogo?
  Lubię
  Nie lubię
© 2002-2024 Zuzelend.com