Zostań naszym Fanem!
ZALOGUJ SIĘ: 
Polecamy
Bartosz Zmarzlik: Nie ma co stękać
 12.05.2020 22:56
Dla Bartosza Zmarzlika sezon niewątpliwe wydłuża się w nieskończoność. Obecny IMŚ chciałby już wsiąść na motocykl i w sportowej rywalizacji udowodnić swoją jakość na torze. Póki co pozostają różnorakie treningi, mające na celu podtrzymanie wypracowanej formy.

Jak Pan podchodzi do wyścigu ORLEN e-Tour de Pologne Amatorów? W końcu jakieś wybawienie, że wraca rywalizacja?

To będzie dla mnie namiastka rywalizacji. Wiadomo, że to nie jest mój sport, ale na pewno jest to dla mnie forma przygotowania do sezonu żużlowego. Nadarzyła się okazja, że mogę wystartować i wyraziłem wielką chęć. Na cuda nie liczę, bo wiem, że wystartują poważni kolarze, świetni amatorzy i wiele gwiazd sportu. Będę jechał swoim tempem. To będzie fajna zabawa dla wszystkich. Do zabawy nie musiał mnie nikt długo namawiać. Jeżdżę na rowerze tak, by mi to pomogło w treningach żużlowych. Trenażer mam od niedawna, ale bardzo go lubię, zimą dość często go używałem. Poza tym nawet wyścig wirtualny to zawsze coś innego, inaczej niż trening.

 

Wystartuje Pan w każdym etapie?

Na pewno jadę 16 maja, 23 maja pewnie też, chyba, że wyskoczy coś ważnego związanego z moim sportem. Zakładamy, że mamy trzy tygodnie do treningów i wszystko pójdzie zgodnie z planem. Od 29 maja teoretycznie będziemy mogli trenować na torze. 30 maja jest jeszcze czwarty wirtualny wyścig, ale jestem dobrej myśli, chcę pogodzić start i trening. Wszystko w ramach rozsądku i rozporządzenia czasu. Chęci na pewno są.

 

Czy jest jakaś forma żużla w wirtualnym świecie? Chyba czegoś takiego brakuje.

Pojawiły się gierki, ale bez większej aktywności, raczej na telefon i komputer. Nie bawiłem się w to, nie grałem. Szkoda, że nie ma żadnych symulatorów z motocyklem, może kiedyś. Wydłużam swój okres przygotowawczy właśnie tym trenażerem i takimi wyścigami. Od listopada do końca lutego mam przygotowania pod sezon żużlowy. W marcu byłem już na torze, miałem dwa treningi i wszyscy wiemy co się stało. Moja zima została przedłużona. Ćwiczę więc w urozmaicony sposób na siłowni i tak dalej, odliczam dni do powrotu.

 

To najtrudniejszy okres w karierze?

Na pewno nieco inny. Najgorzej, gdy były kontuzje i problemy ze zdrowiem. Teraz sytuacja jest niecodzienna i wszyscy nad tym ubolewamy. Jedyne co możemy zrobić to przestrzegać reguł i siedzieć domu. Możemy się tylko chronić. Nie ma co stękać – po prostu trzeba robić to co możemy i wyczekiwać na lepsze dni.

 

Wasz kombinezon do startów ma tyle warstw, że żużel zaraz będzie najbezpieczniejszym sportem zawodowym.

Faktycznie mamy dużo izolacji na ciele (śmiech). Mamy podwójne buty, termoaktywne bielizny, kevlar, takich warstw mam dwie lub trzy na sobie. W dodatku kask i okulary. Fakt – jesteśmy dobrze zabezpieczeni.

 

Jakie ma Pan pomysły na monotonię w domu? Wszyscy oglądają dokument o Michaelu Jordanie na Netfliksie…

Faktycznie też zacząłem oglądać ten dokument, bardzo fajny. Mam dużo zajęć. Wiadomo, wstaję i robię, to co wszyscy. Po śniadaniu mam lekki trening, potem jakieś prace domowe. W końcu powiesiłem obrazy, na co wcześniej nie miałem czasu. Mam trochę w ogródku do pielenia, śmiałem się z narzeczoną, że zrobiliśmy skrzynie warzywne. Aktywnie wypełniam czas, wieczorem mam drugi trening, potem jakiś serial i cały dzień znowu mija. Idę spać z nadzieją, że każdy dzień przybliża mnie do czegoś lepszego.

 

W trakcie wyścigu będziecie mieć tylko jednego mechanika do dyspozycji, jak duży to problem?

Nic na to nie poradzimy. Wszyscy mamy ten sam problem i to zależy od każdego indywidualnie jak się w nim odnajdzie. Czasu na prace, koncentracje, zmotywowanie będzie mniej. Do wszystkiego trzeba się dostosować. Jeden pomocnik to słabo, dwóch już byłoby lepiej. Mój team jest trochę większy i zawsze działał jak w szwajcarskim zegarku. Każdy wiedział, kto za co odpowiada i w jakim momencie jak mi podpowiedzieć. To po prostu fajnie funkcjonowało. Teraz trzeba będzie wrócić do takich czasów, gdzie na zawody jeździło się w mniejszej liczbie. Tato i brat w sumie zawsze byli przy mnie, teraz będzie jedna osoba. Będziemy się opierać na notatkach, na odczuciach. Wcześniej wiele decyzji podejmowaliśmy wspólnie. Musi to wszystko ruszyć, by zobaczyć, jak to będzie funkcjonowało. Jeden mechanik sprawia, że nasze bezpieczeństwo zostanie trochę zmniejszone. Na wszystko będzie mniej czasu, trzeba będzie się dostosować do telewizji. Jeden mechanik będzie musiał zmienić filtr, olej, nalać paliwa, zmienić koło i inne ustawienia. Tego czasu nie będzie wiele. Będą sytuacje, w których na pewno będzie gorąco i będzie ciężej. Sam będę kręcił przy motorze, ale ja je dobrze znam i lubię robić. Może później sytuacja się zmieni i będzie można korzystać z dwóch mechaników.

 

Próbowaliście wpłynąć na zmianę decyzji? Zaraz będzie musiał Pan wybierać z kim woli Pan pracować.

Nikogo nie zwalniam, każdy ma swoje stanowisko pracy. Najpierw niech wszystko ruszy, byśmy zobaczyli jak to będzie wyglądać. Może miesiąc, tydzień lub dwa, by można było dorzucić po jednym, czy dwóch ludzi do zespołu. Gdy zaczynają się zawody ligowe, to wiadomo, że drużyny muszą sobie pomagać. Musimy pokazać, że jesteśmy zgraną paczką i będzie to funkcjonowało.

 

Będzie ciężko jechać przy pustych trybunach?

Będzie to co innego, puste trybuny to są zazwyczaj na treningach lub na sparingach. Na pewno sytuacja jest niecodzienna, ale wszystkich dotknęło to samo i trzeba się dostosować. Myślę, że namiastka sportu na żywo dla nas i kibiców, to będzie coś fajnego. W końcu ludzie zobaczą coś świeżego, a nie powtórki. Oglądałem w telewizji „Made by Gollob”, gdzie pokazywali starty mojego idola Tomasza Golloba. Wiem, że na dniach mają być puszczane moje starty. Licząc od 2014 roku to będzie sześć wygranych turniejów. Fajnie, bo sam zerknę okiem. Na pewno te obrazki wywołają na mojej twarzy uśmiech. Liczę, że już 29 maja wyjedziemy na treningi.

 

Denerwuje Pana fakt, że jest Pan w idealnym wieku, by walczyć o kolejne tytuły, a sytuację skomplikował wirus z Chin?

A co ja mogę poradzić? Wszyscy mamy jakieś cele do zrealizowania i marzenia. I to tyczy się każdego człowieka. Wszystkich nas koronawirus powstrzymał. Nie denerwuję się, bo nic nie mogę poradzić. Nerwy na siłę nic nie dadzą. Rozumiem sytuacje na świecie i musimy to jak najszybciej zwalczyć. Zachować zasady bezpieczeństwa. Zdrowie to jest priorytet w życiu.

 

Robert Lewandowski zaprosił do Monachium na mecz?

Jedyny kontakt jaki mieliśmy, to tylko ten na Plebiscycie Sportowca Roku. Fajnie, że mogliśmy wtedy przybić piątkę i wymienić parę zdań.

Michał Lewandowski (za: gazetalubuska.pl)
Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?
TAK NIE
Komentarze (0)
Nie ma komentarzy związanych z tym artykułem. Twoja opinia może być pierwsza.
© 2002-2024 Zuzelend.com