Zostań naszym Fanem!
ZALOGUJ SIĘ: 
Polecamy
Wiktor Kułakow: W żużlu nie ma niczego od razu
 15.12.2020 15:17
W minionym sezonie był drugim najskuteczniejszym zawodnikiem eWinner 1. Ligi. Po wywalczonym z zespołem Apatora awansie do Ekstraligi postanowił jednak zostać na jej zapleczu. Zasilił Zdunka Wybrzeże Gdańsk i wespół z kolegami będą faworytami do wygrania ligi. O przyczynach swoich decyzji a także startach w PGE Ekstralidze Wiktor Kułakow opowiedział w rozmowie z regionalnym dziennikiem.

Choć dwa sezony z rzędu był pan najlepszym lub drugim najlepszym zawodnikiem I ligi, nie zdecydował się pan na jazdę w PGE Ekstralidze i podpisał kontrakt z Wybrzeżem. Jeszcze za wcześnie na starty w elicie?

Już przechodząc z Tarnowa do Torunia po sezonie 2019 miałem sporo ofert z ekstraligi. Paradoksalnie po sezonie 2020, choć był równie udany, tych ofert nie było wiele i były mało konkretne. Oczywiście miał na to wpływ nowy regulamin, który wymaga, aby wśród seniorów znalazł się w składzie zawodnik do 24. roku życia. Czy gdyby nie to, zostałbym po awansie w Apatorze? Nie wiem, trudno powiedzieć.

 

Niektórzy twierdzą, że zniechęcił pana epizod w roli gościa dla Falubazu Zielona Góra. W Gorzowie skończyło się na dwóch wyścigach i bez punktów.

Nie, absolutnie. Inna sprawa, że podjąłem wówczas błędne decyzje. Podpaliłem się, wiadomo jaka była stawka tego spotkania. Trzeba było podejść z chłodną głową, w żużlu nie ma niczego od razu. Bardzo chciałem się wtedy pokazać, ale to nie jest tak, że przestraszyłem się ekstraligi. Traktuję tamten występ jako wypadek przy pracy.

 

W sezonie 2017 miał pan w I lidze średnią 1,645. W 2018 roku w ekstralidze uzyskał pan 1,133. Skąd taki wystrzał formy w kolejnych sezonach i średnie na poziomie 2,300 - 2400?

Dojrzałem, bo w Unii Tarnów w końcu dostałem szansę regularnych startów. Miałem pewne miejsce w składzie i odpłaciłem się. Zaowocowała współpraca z tunerem Ryszardem Kowalskim, do czego doszły możliwości finansowe, których wcześniej nie miałem. To nie było tak, że nagle wszystko wywróciłem do góry nogami i przyszedł sukces. Po prostu wykorzystałem sprzyjające okoliczności.

 

Pana transfer do Wybrzeża został okrzyknięty hitem. W Gdańsku dawno nie było wzmocnienia w postaci gwiazdy ligi. Jakie wyniki pana zadowolą?

Proszę, nie róbcie ze mnie gwiazdy. Nie jestem robotem, który można zaprogramować na określone wyniki. Oczywiście, dam z siebie wszystko, ale nie jestem lepszy niż inni. Każdemu zawodnikowi należy się szacunek. Z nowym sezonem, budujemy swoje pozycje od nowa. Pamiętam czas, gdy nikt do mnie nie podchodził, żeby podać rękę. Czekałem na swój moment i teraz zapracowałem na to, ale nigdy nie będę gwiazdorzył. Rodzice nauczyli mnie, że trzeba mieć w sobie pokorę.

 

Długo pan się zastanawiał nad ofertą Wybrzeża?

Było kilka ofert, ale w Gdańsku bardzo mnie chcieli. Rozmowy były konkretne, twarzą w twarz, kawa na ławę. Mam dobrą umowę, a miasto bardzo mi się podoba. Poczułem, że to będzie dobry wybór i nie bawiłem się w żadne gierki. Wszystko konsultuję z moim teamem i wspólnie zdecydowaliśmy się na Wybrzeże. Mam nadzieję, że będziemy z tego zadowoleni. Rok temu zmieniłem Tarnów na Toruń, teraz Toruń na Gdańsk, ale takie były okoliczności. Nie chcę zmieniać klubów jak rękawiczek i chętnie zakotwiczę w Wybrzeżu na dłużej.

 

Przebywa pan teraz w rosyjskim Togliatti, ale w sezonie ponownie będzie pan mieszkał w Ciechocinku. Skąd taka lokalizacja?

Mieszkam w Ciechocinku od bodajże 2015 roku. To za sprawą mojego sponsora, który wspiera mnie od lat. W ogóle miałem szczęście do odpowiednich ludzi. Kiedy kilka lat temu przyjechałem do Polski na treningi, chciałem po prostu zobaczyć jak to wszystko wygląda poza Rosją, którą wcześniej zjeździłem wzdłuż i wszerz. Zaczęło się od kontraktu w Bydgoszczy dzięki jednemu ze sponsorów Emila Sajfutdinowa. Później jeździłem w Rybniku, Toruniu, Tarnowie, znów w Bydgoszczy, ponownie w Tarnowie i ponownie w Toruniu. Cały czas bazę sprzętową mam właśnie pod Toruniem, bo stamtąd są moi mechanicy.

 

Przygodę z motocyklami zaczynał pan od motocrossu. Skąd przesiadka na żużel?

Mój ojciec jest z Bałakowa. Pewnej zimy jeździliśmy tam na crossie, a prezes tamtejszego klubu był kolegą taty. Zachęcił mnie, żebym spróbował na żużlu. Długo się przekonywałem, bo nie było hopek i jechało się w kółko. Z drugiej strony nie miałem problemu z jazdą ślizgiem. Z czasem żużel zaczął mnie to jednak kręcić. Tacie nie do końca to się podobało, bo zainwestował we mnie sporo pieniędzy na crossie, a ja byłem w tym dobry. Ostatecznie musiał się jednak pogodzić z tym, że postawiłem na żużel. Całe szczęście, bo bez niego nie dałbym rady. Wsparcie taty było dla mnie zawsze bardzo ważne.

 

Jakie ma pan plany na najbliższe tygodnie? Kiedy przyleci pan do Polski?

Pod koniec lutego, może na początku marca. Teraz jestem w Rosji, jest całkiem przyjemnie, bo mamy około minus 15 stopni Celsjusza. Zapraszam serdecznie. Po nowym roku pewnie urwę się na narty do Włoch lub Austrii, jeśli znajomi z Polski będą jechać. Przygotowuję się do sezonu w domu, mam od lat swój plan. Biegam, jeżdżę na rowerze, do tego dojdzie motocross. Nie jestem zwolennikiem katorżniczych treningów. Zdarzyło mi się kiedyś przetrenować i nie jest to nic dobrego. Słucham swojego organizmu i wiem kiedy lepiej jest odpocząć, a kiedy trzeba mocniej popracować. Do sezonu na pewno będę dobrze przygotowany. Chciałem pozdrowić kibiców Wybrzeża, do zobaczenia na wiosnę.

 

Michał Lewandowski (za: sport.trojmiasto.pl)
Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?
TAK NIE
Komentarze (0)
Nie ma komentarzy związanych z tym artykułem. Twoja opinia może być pierwsza.
© 2002-2024 Zuzelend.com