Zostań naszym Fanem!
ZALOGUJ SIĘ: 
Polecamy
Jacek Frątczak: Walczymy jak nigdy, a przegrywamy jak zawsze
 15.08.2015 15:37
Spar Falubaz Zielona Góra udał się w piątkowy wieczór na wyjazdowe spotkanie do Leszna, gdzie zmierzył się z miejscową Fogo Unią. Dla zawodników z Zielonej Góry był to jeden z najważniejszych meczy sezonu, a by myśleć o awansie do fazy play-off zawodnicy gości musieli zwyciężyć w pojedynku na torze stadionu im. Alfreda Smoczyka. Zielonogórzanie nie podołali zadaniu, a w meczu zwyciężyła leszczyńska drużyna w stosunku 48:42.
Jacek Frątczak po spotkaniu w Lesznie stwierdził, że spotkanie nie ułożyło się po ich myśli, a dodatkowym zmartwieniem jest odnowienie kontuzji u Piotra Protasiewicza. Kapitan Spar Falubazu Zielona Góra upadł już w pierwszym biegu zawodów, a poza wykluczeniem z powtórki odnowiła się u niego kontuzja - Myślę, że nie tylko mecz zakończyliśmy ze łzami w oczach, ale również sezon. Plany były zupełnie inne. Ten dzisiejszy mecz i upadek Piotra Protasiewicza w pierwszym biegu to jest taka kwintesencją całego tego sezonu. Odnowiła mu się kontuzja i musieliśmy kombinować z chłopakami. Piotr powiedział, że nie jest wstanie pojechać w biegach nominowanych. Walczymy jak nigdy, a przegrywamy jak zawsze. Te porażki nie mogły nam dać fazy play-off. szczerze mówiąc to zastanawiam się nad przyszłością klubu. Ja nie jestem tu najważniejszy, a czarodzieje jeżdżą na torze, to oni walczą. Być może brakuje nam w sztabie szkoleniowym umiejętności czy szczęścia, albo wszystko robimy źle. Trzeba zrobić podsumowanie i co tu więcej mówić.
 
Zielonogórzanie w ostatnim czasie zakontraktowali Darcy'ego Warda, który miał pomóc drużynie w awansie do najlepszej czwórki PGE Ekstraligi. Według Jacka Frątczaka zespół z Zielonej Góry miał w tym sezonie pecha, ale menadżer Spar Falubazu nie chce zwalać wszystkiego na pecha - Dla mnie to jest szok, że nie ma nas w play offach, inaczej to miało wszystko wyglądać. Zakontraktowany został Darcy Ward i wydawało się, że wszystko mamy opanowane, ale dopadły nas inne nieszczęścia. Ten sezon nas nie rozpieszczał, popełnialiśmy błędy. Może w pewnych momentach trzeba było bardziej zaryzykować. Pech nas nie opuszczał, ale nie można wszystkiego zwalić na pecha. Walczyliśmy do końca, ale tylko skrajny optymista mógł wierzyć, że wykorzystamy tą trzecią ostatnią szansę walki o dodatkowe punkty.
 
Losy spotkania pomiędzy Fogo Unią Leszno a Spar Falubazem Zielona Góra toczyły się do ostatnich biegów. W pierwszym z biegów nominowanych bracie Pawliccy wygrywając podwójnie zapewnili zwycięstwo miejscowej drużynie. Jacek Frątczak po trzynastej gonitwie dnia był przekonany, że gościom uda się wygrać przy Strzeleckiej - Wiara była, ja byłem wręcz przekonany po trzynastym biegu, że my to wygramy i powtarzałem to chłopakom przed biegami nominowanymi,kiedy ustalaliśmy pola nominowane. Wierzyłem, że Andreas Jonsson i Patryk Dudek zdołają wygrać podwójnie w biegu czternastym. Chciałem podziękować wszystkim chłopakom z drużyny, ale przede wszystkim Piotrkowi Protasiewiczowi, bo to jest heroizm. Przyjechjał z niedoleczoną kontuzją, w pierwszym biegu zaliczył potężny upadek, a mimo wszystko walczył tyle ile mógł. Sezon poszedł na starty, a jedyne co dopisało nam dzisiaj to publiczność z Zielonej Góry.
 
Jak przyznaje w rozmowie Jacek Frątczak potencjał w drużynie jest, ale dla menadżera brak możliwości walki o medale jest tragedią z punktu widzenia sportowego. Po sezonie w Zielonej Górze przyjdzie czas na rozmowy i analizę - Musimy się spotkać w klubie i przeanalizować cały sezon, bo nie wejście do play off będzie dużym problemem dla klubu. Trudno mi dzisiaj powiedzieć jak to będzie wyglądało,lej, ale brak awansu do czołowej czwórki jest dla mnie tragedią z punktu sportowego. Potencjał jest w tym klubie na każdym obszarze. Gratuluje drużyną, które zakwalifikowały się do walki o medale.
 
Jacek Frątczak przyznaje również, że praca menadżera wiąże się z dużym stresem czego często kibice nie zauważają -  Jeżeli nie wygramy z Grudziądzem to trzeba zamknąć stadion i rozejść się do domów. To nie ja jestem najważniejszy w tym klubie i mnie można zamienić jednym ruchem. Jestem konsekwentny i staram się trzymać decyzji które podjąłem. Dla mnie sezon 2015 jest jedną wielką tragedią. Nie tak to wszystko sobie planowałem. Towarzyszył mi gigantyczny stres, którego nie widać w trakcie meczu. Ludziom, którzy wszystko krytykują wydaje się, że to jest lans i zabawa, obserwowanie meczu z lepszego miejsca. Przed sezonem powiedziałem, że biorę odpowiedzialność za wynik sportowy.
Dominika Bajer (za: inf. własna)
Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?
TAK NIE
Komentarze (0)
Nie ma komentarzy związanych z tym artykułem. Twoja opinia może być pierwsza.
© 2002-2024 Zuzelend.com