Zostań naszym Fanem!
ZALOGUJ SIĘ: 
Polecamy
Rafał Bruski: Żużlowa Polska nam odjechała, a my zakopaliśmy się gdzieś pod bandą (część 1)
 03.01.2012 5:18
Prezentujemy Państwu pierwszą część wywiadu z kandydatem Platformy Obywatelskiej na prezydenta miasta Bydgoszczy - Rafałem Bruskim. Aktualny jeszcze wojewoda kujawsko-pomorski, w wywiadzie dla portalu Zuzelend.com opowiedział o sytuacji w bydgoskim speedway'u, swojej wizji tego sportu oraz modernizacji stadionu przy ul. Sportowej 2.

Zaczniemy nietypowo. Zna się Pan na żużlu?
- Jak każdy rodowity bydgoszczanin znam się na żużlu. W dzieciństwie mieszkałem koło stadionu. Często w czasie długich przerw i po lekcjach szedłem tam z kolegami chociaż na chwilkę podglądać zawodników w czasie treningu i zobaczyć ich z bliska. Pamiętam mecze z udziałem Glücklicha, Procha, Dołomisiewicza i braci Gollobów. Ten pierwszy, gdyby nie defekt, byłby IMP. Stadion zamilkł.

 

Chodzi Pan na mecze Polonii?
- Niedziela często jest dla mnie dniem pracującym z racji pełnionej funkcji wojewody kujawsko-pomorskiego. Chodzę jednak na mecze, gdy tylko obowiązki zawodowe mi na to pozwalają.

Co zmieni się w bydgoskim żużlu, jeśli zostanie Pan prezydentem miasta?
- W bydgoskim sporcie brakuje rozwiązań systemowych. Zmienią się przede wszystkim okresy finansowania sportu. Moim priorytetem jest stworzenie kilkuletniego modelu finansowania w sporcie bydgoskim. Teraz działacze skazani są na łaskę ratusza i nigdy nie wiedzą ile w końcu otrzymają wsparcia. To zawsze rodzi problemy w kwestii planowania transferów oraz pozyskiwania sponsorów. Niestabilna i nieprzewidywalna sytuacja finansowa klubu z pewnością nie ułatwia pozyskiwania zewnętrznych środków finansowych.

 

Stawiam też na wychowanków, czyli na szkolenie od podstaw. Widzimy, jak ważny jest fakt, że dany zawodnik pochodzi z miasta, w którym startuje. Kibice chcą oglądać w akcji „swoich”, a nie wyłącznie armię zaciężną zakontraktowaną za grube miliony. Kibiców bardziej cieszyły zwycięstwa juniora Woźniaka niż zarabiającego grube miliony zawodnika, który dzisiaj jest tu, a jutro może jeździć u rywala. Jacek Gollob tydzień po kontuzji obojczyka wsiadł na motor i jechał, walcząc z bólem, w meczu z Apatorem. Teraz takiej postawy ciężko szukać, gdyż najemnicy nie będą umierać za klub.

 

Sympatycy żużla w naszym mieście nie mają lekko. Za kadencji Pana Konstantego Dombrowicza do likwidacji przeszedł BKS Polonia, odeszli bracia Gollobowie,  drużyna dwa razy spadła do 1 ligi, nie doczekaliśmy się przebudowy stadionu, na mecze przychodzi coraz mniej kibiców, straciliśmy turniej Grand Prix... jest co robić. Jest Pan gotowy na ciężką pracę?

- Ma pan rację, jest co robić. Pamiętam czasy, gdy Polonia co roku walczyła o mistrzostwo Polski. Pytaniem było: jakiego koloru medal zdobędziemy, a nie czy utrzymamy się w lidze. Trybuny były pełne. Wyjścia na żużel były wyjściami rodzinnymi, sposobem na rodzinne spędzanie niedzieli wielu tysięcy bydgoszczan. Chcę, aby tak właśnie to wyglądało w przyszłości. Żużel jest dla kibiców - tą zasadą będę się kierować. Trzeba słuchać ich uwag i rozmawiać z nimi, działać ze środowiskami kibiców i fanów dla dobra klubu i sportu w Bydgoszczy.

 

Obecnie nadeszły ciężkie czasy dla bydgoskiego speedwaya. Wiem, jak ważna dla rozwoju tej dyscypliny w naszym mieście jest kwestia modernizacji stadionu przy ul. Sportowej. Jestem zwolennikiem przemyślanych rozwiązań. Areny sportowe z prawdziwego zdarzenia to miejsca, które powinny tętnić życiem każdego dnia. Dzisiejsze, światowe standardy są takie, że stadion to również przestrzeń biznesowa. Utrzymanie takiego obiektu to zbyt droga sprawa, aby tego nie dostrzegać. Najważniejszym sponsorem w każdym sporcie jest kibic. Aby miłośników żużla przyciągnąć na stadion w niedzielne popołudnie, trzeba im dać coś więcej. Należy stworzyć komfortowe, bezpieczne warunki oglądania zawodów. Ciężko mówić o komforcie w sytuacji, gdy kibice, siedząc na łuku ograniczeni dmuchaną bandą, widzą jedynie nieznaczną część toru w oddali i kaski walczących o pozycję zawodników. Jeśli chcemy myśleć o szybkim powrocie cyklu Grand Prix nad Brdę, to nie mamy wyjścia. Żużlowa Polska nam odjechała, a my zakopaliśmy się gdzieś pod bandą... Pozostało nam tylko wyciągnąć wnioski, zmienić ustawienia i zacząć mozolnie odrabiać straty. Jestem przekonany, że SGP tak samo jak ekstraligowe zmagania wrócą do Bydgoszczy, a Tomek Gollob jeszcze nie raz przywiezie „trójkę” w bydgoskim plastronie.  

 

Druga część wywiadu z Rafałem Bruskim już niebawem na portalu Zuzelend.com

0 (za: inf. własna)
Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?
TAK NIE
Komentarze (0)
Nie ma komentarzy związanych z tym artykułem. Twoja opinia może być pierwsza.
© 2002-2024 Zuzelend.com