Zostań naszym Fanem!
ZALOGUJ SIĘ: 
Polecamy
Gollob: Przez nieprawdziwe artykuły w prasie wywróciłem Emila Sajfutdinowa
 02.01.2012 20:11
Tomasz Gollob zdobył w tym roku upragnione mistrzostwo świata. Najlepszy polski żużlowiec odwiedził niedawno kibiców w Rybniku, gdzie spotkanie z mistrzem zorganizował przyjaciel sportowca Grzegorz Ślak.

Gollob przyznał, że nieprawdziwe artykuły w prasie spowodowały niepotrzebne spięcie. Przez to też zawodnik nieprzemyślanie zaatakował Emila Sajfutdinowa, który po tym groźnie upadł i doznał złamania ręki oraz osłabił drużynę, w której Gollob się wychował. - To była nieprawda, ale do zawodów przystąpiłem cały spięty. Z tego wziął się nieprzemyślany atak, po którym upadł Emil Sajfutdinow. Biorę winę na siebie. Nie potrafiłem poradzić sobie z sytuacją, że ja walczę o tytuł, a ktoś zadaje mi cios w plecy. Złoto jednak zdobyłem - mówi.

 

Była okazja także do odpowiedzi na ciekawe pytania - m.in. Gollob wyjaśnił skąd wziął się konflikt między nim a Piotrem Protasiewiczem. - Byłem na konferencji, na której Piotr był przedstawiany jako zawodnik Polonii Bydgoszcz. On powiedział, że Gollob to normalny zawodnik i że on przyjechał wygrywać z każdym. Ja to zapamiętałem i na torze leciały iskry. Między nami był ogień, ale tylko w trakcie jazdy, bo już w życiu prywatnym konfliktu nie było - dodaje.

 

Polak wygrał także jedyne Grand Prix w stolicy Niemiec w Berlinie  w 2001 roku. Bydgoszczanin zdradził, iż kontrakt na organizację turniejów podpisany był na trzy lata, jednak wycofano się z tego. Dlaczego? - Kontrakt był na trzy lata, ale Niemcy powiedzieli, że kolejnych zawodów nie będzie, bo nie chcą, żeby hymn Polski był grany pod Bramą Brandenburską. Od stadionu do tej bramy było całkiem niedaleko. Ja nie blefuję. To prawda. Tak na marginesie to silnik z Berlina leży na pamiątkowym miejscu - wspominał Gollob.

 

Mistrz odniósł się także do odejścia z bydgoskiej Polonii. - Nie lubię mówić o odejściu z Polonii. Po piętnastu latach pracy dla tego klubu zostałem oszukany. Ostatni rok jeździłem za darmo. Gdybym dostał pieniądze, przekazałbym je na dom dziecka. Wracałem po jednym ze spotkań do domu z decyzją, że kończę karierę. Wtedy zadzwonił nieznany numer. To był Szczepan Bukowski. Poinformował mnie, że jest człowiek, który nazywa się Grzegorz Ślak i chce ze mną rozmawiać.

0 (za: Przegląd Sportowy)
Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?
TAK NIE
Komentarze (0)
Nie ma komentarzy związanych z tym artykułem. Twoja opinia może być pierwsza.
© 2002-2024 Zuzelend.com